Powoli kręci się aksamitkowa, zielona farbowanka.
Na razie tylko 50 g z 200 g, ale bez szaleństwa. Nie chcę znowu 'się popsuć'. Chodzi mi oczywiście o mięsień na placach.
Czesanka ciągnie się i ciągnie. Skręcam dość cienko, jak widać. W końcu to będzie tylko 200 g. Tylko kiedy skończę, haha... .
W skręcie 2ply 50 g to 201,5 (!) metra. :)
Kontynuując temat zielonego, małe sprawozdanko ze świata doniczek. Dwutygodniowe maluchy wczoraj dostały pierwszy raz nawozu - biohumusa, ale dość mało, bo w wodzie w stosunku 1:10. Rosną sobie, 2-3 krotnie obracane, bo wyginają się do światła.
I jeszcze 2 zdjęcia bawełny. Na razie tylko liścienie. Nic więcej. Za to w ładnym rozkwicie. Dalej tylko 6 sztuk, chociaż nieśmiało z ziemi wychylają się 2 ostatnie. Ale bardzo nieśmiało.
W ogóle, bawełnie się jakoś nie spieszy. Może pierwszą próbę z nasionkami niepotrzebnie tak szybko pogrzebałam ? To pytanie pozostanie ciągle bez odpowiedzi.
A, jeszcze przesadzone ogórki. Chyba faktycznie za szybko posiałam. Ponoć nie lubią przesadzania, ale te tak wyrosły, że musiałam. Trudno, obrażą się, albo i nie.
Je to krásná nitečka i barvička. Mám také ráda barvení aksamitníkem, dává takové syté barvy. Zvláštní je, že před dvěma roky to byla nádherná zlatá barva, ale loňský rok, ten samý postup, ty samé květy mi dali podobně žlutozelenou, jakou vidím i tady.
OdpowiedzUsuńKrásné jarní dny a hodně sluníčka pro vaše rostlinky!
Dziękuję. :)
UsuńZaskoczenie wielkie, że tak się kolor zmienił. Natura jest nieprzewidywalna. :-)
Widzę, że chyba używasz wrzeciona! Wow! Jak się uczyłaś? Jak to wspominasz? Kurczę... Chciałabym Ci zadać tyle pytań! Niteczka jest śliczna! Wspaniały kolor! Pozdrowienia :)
OdpowiedzUsuńWitaj Szyleczko !
UsuńPytaj o co chcesz, jeśli będę umiała, chętnie odpowiem. Jak się nauczyłam... sama nie wiem, tak jakoś mi poszło. :-))) Z patrzenia na obrazki i kombinowania, bo w polskim języku początkowo niewiele znajdywałam, a chciałam się - prawdę mówiąc - doszukać Bóg wie czego :-)))
Dziękuję w imieniu niteczki. ;-)
Pozdrawiam
To może ja też sama spróbuję? Zażyczyłam sobie wrzeciono na imieniny :):):) A może będą jakieś warsztaty? Dziękuję! W razie czego będę wiedziała, kogo pytać :) Lecę czytać resztę komentarzy!
UsuńPisz tu, na blogu, bądź na maila, jak Ci wygodniej. Nie ma, jak dobre rady już wypraktykowane. Samemu też lubię pokombinować, dojść, co i jak, ale czasami idzie się pod górkę, albo wywarza otwarte drzwi, a po co. Też zaczęłam pytać i jak do tej pory, nigdy nie odmówiono mi wyjaśnienia. :)
UsuńDzięki! Ja też zawsze jak pukałam, to mi otworzono :)
UsuńDobrych, spokojnych Świąt!
A jednak wolisz wrzeciono od kołowrotka? Bagienko baaaardzo zachęcające ;)
OdpowiedzUsuńA może wystarczy ogórkom odciąć denka i tak wsadzić do ziemi? Będzie takie oszukane przesadzanie. Może się wtedy nie obrażą ;)
To nie tak, że wolę. Na razie to mi wychodzi lepiej. Kołowrotek, który posiadam daje mi satysfakcję, jednak trochę mi z nim trudno współpracować. Ucieka mi - to przede wszystkim mój problem. :)
UsuńWrzeciono jest fajne, ale wiadomo, że ma minusy. Na razie sytuację mam patową, bo zbyt wiele mi nagle na łeb spadło i powoli się z tego wykręcam, więc i na kołowrotek czas przyjdzie. Chyba za bardzo mi się spodobało własne robienie wełenek, żeby z tego rezygnować. ;-)
A ogórki, hmmm... prawdę mówiąc, to ich sprawa, jak się zachowają. Szczerze, to nie bardzo rozumiem, czemu się o nich twierdzi, że nie tolerują przesadzania. Skoro przekłada się całość do nowego, większego opakowania, z całą bryłką ziemi wkoło korzenia, to co ? Przeziębi się ? :))) Co innego wyciągać, przewozić bez ziemi, obeschnięta... ale tak na szybko, myk w nowe ? :) Sama bym się cieszyła, że na lepsze warunki przeszłam. :)))
No właśnie... Boję się, że jak zacznę, to mi się to tak samo spodoba, aż za bardzo ;)
UsuńA mogłabyś kiedyś napisać o minusach właśnie wrzeciona - tak dla kompletnego laika, tak żebym była świadoma, na co chcę się porwać?
Pozdrowienia :)
(-) to mała moc przerobowa w porównaniu z kołowrotkiem :-) - ostatnio mocno przegięłam z czasem pracy, zabrakło rozsądku i 'popsuł' mi się mięsień na plecach (ale lojalnie uprzedzam, że to nie była główna przyczyna), poza tym, nie da się nawinąć długich ilości przędzy, szpule kołowrotkowe są tutaj bez porównania pojemniejsze, ale to nie jest jakiś wielki problem;
Usuń(+) to z kolei możliwość pracy gdziekolwiek :-)))
Dzięki :) Jest chyba szansa na warsztaty :) Może będę mogła popróbować pod czyimś czujnym okiem :)
UsuńBawełna rośnie, tralalala! Cieszę sie na tę Twoją bawełne jak jakaś głupia!
OdpowiedzUsuńJa kiedyś nic nie kupowałam "do pudełka", a teraz wszystko jest właściwie "do pudełka". Ale zbieractwo podobno zwykle dopada człowieka na starość :-)))))
Jak bawełna wypuści liście właściwe, to już bardziej będzie bawełną. :-) Na razie jakaś taka...
UsuńJak nie zdechnie i zakwitnie, to najwyżej się posiusiamy z radości obie. :)))
A z tą sugestią starości, to koleżanka musiała tak wprost wyjechać, co ? ;-)
Ja kiedyś też nie zbierałam do pudełka, a teraz widzę, jak to się zmienia ;)
UsuńWitaj w Klubie. :-)))
Usuń