Okna, a właściwie szyby w nich mają tą charakterystyczną cechę, że robią się Bóg wie kiedy pomazane. I to najczęściej nagle, ni stąd, ni zowąd. Były czyste i nagle nie są. Przynajmniej moje tak mają. A mój błogostan niewiedzy o ich stanie też utrwalają krótkie dni październikowe, brak słońca. I wszystko trwa do tej jednej chwili... kiedy słońce objawi prawdę. Przyznaję, że wówczas krzywię się zarówno na widok szyby, jak i na widok słońca. Już wczoraj miałam naprawdę zamiar ruszyć na okna w późniejszej porze (gdy słońce się schowa tak, by nie utrudniało mycia), jednak wycierając parapety znalazłam doskonały powód, by tego nie robić.
Pozornie wszystko ok... pomazane okna, słońce przez szybę, firany jak to firany, doniczka z roślinami na parapecie.
Nie podejrzewałam owej gwiazdy szeryfa, która dość osłabła po ostatnich wydarzeniach o kwitnienie, bo sama nie wygląda szczególnie fajnie, nawet posadziłam młode, by ja w razie czego zastąpić, a tu... ;-)
Oczywiście okna nieumyte, ale w końcu słońce dochodzi, jak widać ze zdjęć, (wszystkie robione pod słońce, bez doświetlenia). Dziś z kolei jest białe mleko za oknem, więc co mi tam szyby. ;-)
Przy okazji, serdecznie witam nowych 'zaglądaczy' na mym blogu. ;-)
Poczułam się mile przywitana. :)))
OdpowiedzUsuńCo do niemycia okien to każdy pretekst jest dobry. A jak to taki pretekst - tym bardziej nie należy myć. ;)
Witaj
UsuńMiło po latach. ;-)))
A z pretekstu się śmieję, co na niego spojrzę, bo to już nie pierwsze kaktusowe zaskoczenie.
Odnalezienie po latach zawsze jest miłe. Mój mąż wspomina bilet do teatru. ;)
UsuńBilet pamiętam doskonale, ale tytułu sztuki za nic. :-)))
Usuń"Jak się kochają w niższych sferach" :)))
UsuńA tam, okna... Kwiatek będzie!
OdpowiedzUsuńA pewnie ! ;-)
UsuńJa tam lubię myć okna:)Czekamy na dalsze zdjęcia gwiazdy:) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńBędą na pewno. :-) W temacie okien... może się dogadamy. ;-)
UsuńZawsze masz jakas ciekawostke do pokazania , Asiu ! To bardzo niezwykle !
OdpowiedzUsuńA okna moga zaczekac....
Moc serdecznosci !
Dziękuję.
UsuńChociaż przyznaję, że wolałabym taką powiedzmy... gruszkę w butelce, a nie stapelię (to właściwa nazwa owej rośliny) w firance. :-)
A to hultajka! Ta roślinka :-)
OdpowiedzUsuńMówią, że jaki pan, taki kram, czy jakoś tak to jest. ;-) Ogrodniczych przysłów w temacie chyba nie ma.
Usuń