Pages

28 grudnia 2014

Się Porobiło - cz. 104 Szetlandowe coś

Podczas ostatniego herbacianego spotkania z Alicją, otrzymałam od niej na próbę kilka dekagramów czesanki z szetlandów. A, że potrzebowałam na szybko niewiele przędzy do małego projektu, wybór okazał się prosty. Nie jest to szetland, który znam z dzieciństwa, ze swetrów przywożonych z zagranicy, czy nabywanych za sztuczne dolary w Pewex-ie. To zupełnie inna wełna. Ma sterczące kłaczki, ale mimo, że jestem wrażliwa na 'gryzienie' wełny, ta przędza jest przyjemna w dotyku. Nie odczuwam podrgyzania. Chociaż nie wiem, czy chciałabym mieć z niej sweter ściśle przylegający do szyi. :)

Mały precelek w wieczornej mieszance światła żarówkowego i lampy błyskowej jest bardziej szarobrązowy. Poniżej, na zdjęciach w słońcu, staje się zdecydowanie bardziej brązowoszary.

 
5 g, 122 m. Całość w dwóch sztukach no właśnie... czego ? :-)
Na Pinterest spotkałam dość dużo zgromadzonych zdjęć, ale polskiej nazwy jeszcze nie widziałam. Takie niby getry ? Krótkie getry ? Short-gerty ? :-)

 
Od dołu i na górze ściągacz 2 prawe, dwa lewe. W środku cienkie warkoczyki na bazie ściągacza. Tym razem zakończyłam ściągacz na górze na luźno, czyli sposobem na sprężysty ściągacz. Próbowałam też rozpocząć nabierając oczka metodą włoską, czyli też z możliwością rozciągania, ale wyglądało beznadziejnie, więc przeszłam do klasyki.

U mnie w pierwszy dzień świąt poprószyło śniegiem, pomarzło i tak trzyma, więc short-getry do wykorzystania. Dziś też wyszło piękne słońce, poświeciło i dodało energii. Dachy wyglądają, jak poprószone cukrem pudrem, chociaż śniegu było dużo więcej, to ten, który po prostu przymarzł i pozostał.


Bardzo lubię poświąteczne leniuchowanie. Chyba bardziej nawet niż same święta. Nicnierobienie, siedzenie w domu i pojadanie. Mam nawet 3 dni urlopu, więc chwytam za druty, kawa już czeka i ostatnie kawałki ciasta świątecznego. I tutaj polecam - czekoladowy makowiec. Zrobiłam pierwszy raz, nie przepadam za  typowym makowcem, ten przypadł mi do gustu. Przepis pochodzi z Blogu Moje Wypieki.








6 komentarzy:

  1. Ech, Ty nie próżnujesz! :-) ładniutkie getry :)

    OdpowiedzUsuń
  2. To świetny pomysł, jeśli człowiek w grubej skarpecie w zimowy but nie wchodzi. Przynajmniej łydka po ludzku zaopatrzona :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadza się. A ja się durna, często zastanawiałam, jakie chude łydki muszą mieć modelki (właściwie i tak mają), że na zdjęciach, albo właśnie mają taaaaką grubą skarpetę, albo takie luzy między nogą a butem, że ja, gdybym chciała mieć takie zdjęcie, to musiałabym ubrać kalosze 5 numerów większe i to na dodatek męskie !

      Pomysł mi się nawet bardzo podoba. :)

      Usuń
  3. Jakie fajniutkie geterki, pomysł do realizacji, bo mam chude łydki. Włóczka piękna, kocham taką sprężystą, puszystą i podgryzającą. Pozdrawiam poświątecznie i życzę dobrego Nowego Roku. Ol-ka.

    OdpowiedzUsuń
  4. Też mi się podoba pomysł ! Ciepło, ale nie za gorąco. Sama też mam problem w włożeniem grubej skarpety w kozaki. Chyba one faktycznie są na coraz chudsze nogi. W dziecięcych też zdarzyło mi się trafić na śliczny bucik, ale nie wiem na czują nogą miał pasować, taki "szczupły" był.

    Pozdrawiam
    Anka

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...