Pages

9 lipca 2014

Bawełna i spółka

Zapytana w komentarzu w poprzednim poście o losy bawełny uprzejmie donoszę, że... jeszcze żyje. :)
W związku z jej zapotrzebowaniem na wodę (dostaje codziennie), przyjechała ze mną 'na wieś'. Ponieważ ostatnio miała pewne problemy - zmiany na liściach niewiadomego pochodzenia, tym bardziej zależy mi na tym, by ją obserwować. Wspomniane zmiany na liściach zawiodły mnie na forum ogrodnicze (post użytkownika ewunia9811, str 6). Podejrzewam u swojej dokładnie to samo. Niestety, nie ma odpowiedzi, więc pokornie czekam.


Robali nie było i nie ma. Na spodniej stronie liścia minimalnej wielkości słodkawe kropelki. Początkowo myślałam, że stojąc na parapecie południowego okna, po prostu liście zostały przypalone, ale teraz to mało prawdopodobne. Nowe liście są w lepszej kondycji, ale coś chyba jednak jest nie tak.Coś ją żarło, a może i żre dalej.

Skoro już mowa o roślinach, bo właściwie w temacie wiodącym na blogu, czyli twórczym  niewiele mogę napisać - kręcę powoli tę nieszczęsną alpakę.  Powrzucam więc dalej  trochę zieloności. W ramach dopełnienia poprzedniego posta z liliowcami trzy kolejne zdjęcia, już raczej ostatnie. Dwa liliowce, te z lewej, to naprawdę, nie mam pojęcia skąd się wzięły. Cud ?!- nie było, sama nie sadziłam, a mam. :-) Naprawdę podejrzewam ptaki, bo nic innego mi do głowy nie przychodzi.


Rosną też truskawki, że niewiele idą w zielone, co jednak mnie trochę dziwi, bo wydaje mi się, że powinny. Za to kwitną i produkują owoce. Owoce są suche (w sensie, nie robią się ślimakowate) i naprawdę smaczne. 


 Kwitną i owocują też już długie pędy. Nie jest to wielki wysyp, ale coś tam jest. :-)


I na koniec, cukierkowaty landszafcik, dzisiejszy zachód słońca. Pogoda pewnie, jak i u Was szalona w temperaturę. Przed wczoraj była nad moim osiedlem ( i sąsiednim) blokowiskiem, wielka ulewa, ale z tzw. oberwań chmury, kiedy to człowiek przez chwilę się modli, żeby mu okien do domu nie wepchnęło i nie przeniosło zawartości balkonu 3 ulice dalej. Powyrywało pod blokiem kilkuletnie sosny pienne, z budynku sajdingową podbitkę (budynek ma niecałe 10 lat), pozalewało, nawrzucało ziemi z deszczówką nawet na parapety rozszczelnionych (nie uchylonych !) okien, a tam, gdzie były uchylone zwyczajnie nasyfiło na ok metr w głąb mieszkania. Dobrze, że tym razem z mojego balkonu nic nie spadło, chociaż sprzątałam na nim ponad godzinę.  Poprzednim razem, w takiej akcji, potrzaskało mi aluminiowe krzesełka, a blat stołu spadł na dach sąsiada samochodu. Tym razem tylko (!) moje powywracało i przewiało przewrócone na drugą część balkonu. (mam rogowy, z dwóch stron budynku). Dobrze, że zapowiadają niższe temperatury.









14 komentarzy:

  1. wygląda to na przędziorka...zawiń doniczkę w torebkę foliową żeby nie wypłukać ziemi i polej dokładnie liście wodą - najlepiej prysznicem następnie wymieszaj 4-5 łyżek płynu do mycia naczyń z 1 l wody i spryskaj dokładnie - szczególnie liście od spodu. Po tygodniu powinno być ok, Można też do tej mieszaniny dodać jeszcze szklankę spirytusu.

    OdpowiedzUsuń
  2. Witaj
    Dziękuję za radę. Wcześniej był pryskany jakimś środkiem przeciwko ssącym, a krótko przez przyjazdem tutaj obmyłam mu liście płynem do naczyń. co prawda nie rozcieńczonym, ale dokładnie spłukanym chwile po akcji. Będę obserwować, w razie czego powtórzę. Ale chyba bez spirytusu. :-)))
    Poczytam też zaraz o przędziorkach, bo gada znam tylko z nazwy.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. może być salicylowy albo denaturat:-))) po zmieszaniu z wodą i płynem do mycia w tym stężeniu będzie ok.

      Usuń
    2. Oglądałam uważnie liście. Bardziej skłaniam się ku temu, że widzę teraz same 'dziury', tzn bardziej cieńsze kawałeczki liścia, niż coś żyjącego. Ale nie dało mi to spokoju i ryłam temat nie tylko przędziorkowy w necie, nakręcając się nie tyle samą bawełną, co faktem, że muszę szerzej otworzyć oczy, bo niestety w wkoło (po sąsiedzku) na różnych roślinach, sporo różnych zmian i to zagraża temu, co u mnie rośnie.
      Co do przędziorków, to niestety sporo wypowiedzi w necie, że są prawie nie do usunięcia i że są wszędzie :-( Mam nadzieję, że jednak dają się zwalczać - wiadomo, ze nie po jednej akcji. Do tej pory tylko raz przywlekłam sobie do domu, z rozmarynem mączlika i wiem, że to upierdliwe, jak diabli.

      Usuń
    3. Trzy lata walczę z przędziorkiem. Z marnym skutkiem. Na jakiś czas pomaga wyciąg z czosnku (na zimno robiony), ale to g... powraca.

      Usuń
    4. Pewnie, jak w większości przykładów takich g... żyjątek, środek niszczy dorosłe, a nie jaja, więc trzeba powtarzać, aż z jaj wyklują się młode i znowu... i modlić się, że trafi się na moment, kiedy się wyklują i nie zdążą złożyć jaj. :-(

      Usuń
  3. Chmm... To tylko życzyć bawełnie lepszej kondycji... Mam nadzieję, że kuracja pomoże. Dobrze, że Twój balkon oszczędziło! U nas od trzech dni codziennie burze wieczorami i cały czas duchota. Pierwszy liliowiec śliczny! Pozdrowienia :)!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, życzyć, koniecznie ! :-)
      Tym razem mój w miarę oszczędziło, prawda i doceniam ten fakt, jak i to, że nie byłam na zewnątrz, gdy rozgrywała się 'akcja'.
      Pozdrawiam :-)

      Usuń
  4. Odpowiedzi
    1. :-)
      Dzięki. Może da się je przezimować i rozmnożyć ? ;-)

      Usuń
  5. Z Tobą będę czekać na ciąg dalszy bawełnianych przygód :)) Liliowce z poprzedniego i tego postu zachwycają sama posiadam tylko żółty i pomarańcz ale i tak się nimi cieszę. Za to truskawki no piękne, już postanowiłam w przyszłym roku jak tylko pojawią się sadzonki wiszących zaraz zakupię - drastycznie ograniczę przyrost winorośli na rzecz truskawkowego zwisu :)))
    Pozazdrościłam Ci pięknego motka alpaki z poprzedniego postu i postanowiłam wyczesać moje resztki - zepsułam znowu rączkę - zazdrość to brzydka cecha :(
    Uściski

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trzymaj kciuki za bawełnę. :)
      Liliowce są piękne. Żeby jeszcze tak dłużej trochę kwitły. Nie wiem, czy można to jakoś 'zaczarować', czy są genetycznie zaprogramowane i czarów nikt nie wymyślił.
      Ojej, nie ograniczaj winorośli. Szkoda... Truskawy dadzą sobie radę i tak. ;-) Prawdę mówiąc, to ja też zdecydowałam, że w łukach tarasowych powieszę nie pelargonię, a właśnie truskawki, więc nieobiektywnie
      o tych winoroślach napisałam. :-)))Chciałabym je jakoś przez zimę zachować, by wiosną wystartować z moimi, nie musieć ciągle kupować, bo jednak tym razem jestem bardziej zadowolona z zakupu niż rok temu.
      Popsutej rączki współczuję. Przyznam się, że też i mój mięsień łopatki przypomniał o sobie i też maść poszła od razu w ruch i póki co, lepiej.

      Pozdrawiam

      Usuń
  6. Chyba się skuszę na truskawki zwisające, znajomi mają i są zachwyceni. W przyszłym tygodniu zasięgnę języka odnośnie rozmnażania i przechowywania przez zimę. Liliowce kocham, chociaż kiedyś nie przepadałam za nimi. Pewniaki na każde warunki pogodowe nawet takie jak teraz, ziemia sucha jak pieprz, a deszczu jak nie ma tak nie ma.No i odnośnie bawełny; może nie odpowiada jej ziemia. Bawełna lubi ziemię ubogą i piaszczystą, gleby bielicowe, cokolwiek to jest.Wynikałoby z tego że i odczyn zasadowy ziemi byłby lepszy. Może warto zmienić ziemię w jednej sadzonce i zobaczyć jak zareaguje. Ale to tylko takie moje dywagacje. Deszczu zazdroszczę, natomiast anomalii pogodowych niekoniecznie. Pozdrawiam. Ol-ka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, to jak się czegoś ciekawego dowiesz, podziel się. Swoją zeszłoroczną przechowałam w gruncie. Wsadziłam, właściwie zadołowałam pod iglakami. Niczym nie otulałam. Dała rade przez zimę, ale nie miała siły wiosną. :-( Właściwie przestałą rosnąć przeniesiona na domowy parapet.
      Z liliowcami miałam tak samo. Podobały mi się, ale że miałam, jako pierwsze te najzwyklejsze, więc średnio mnie powalały. Teraz doceniam je bardzo. Marzą mi się białe. :-) U mnie piaszczyście jest, wiec bez wody dałyby radę, ale rachityczne by były.
      Bawełna rośnie w zwykłej ziemi bez udziwnień. Ograniczę teraz trochę podlewanie, bo może ją to hamowało. Z drugiej strony, nie bardzo rozumiem z tymi przędziorkami, bo jednak one nie lubią wilgoci, a bawełna miała jej raczej dużo. A... kupiłam naturalny środek z ogrodniczego i mam przepis na miksturkę na przędziory i nie tylko. Podzielę się wiedzą w następnym poście.

      Pozdrawiam.

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...