Pages

2 października 2012

Kołowrotek - nauka, czy zmagania ?

Ano dobra, wykorzystam Was. :-)
Tak fajnie podpowiadałyście mi w komentarzach pod poprzednim postem, dlatego piszę kolejny, tym razem już kołowrotkowy, by mi z rozmowy i porad nic nie uciekło. Jak pisałyście, próbuje dalej, ale efekt jest taki, jaki poniżej na zdjęciach. Uparłam się na ten kawałek czesanki i go maltretuję. Zaczęłam dziś od nowa i początek był zaskakująco ładny. Ale nic nie trwa wiecznie, po kilku owinięciach zaczęły się schody. Pierwsza zerwana nić. Próba łączenia, jak na wrzecionie trochę mnie rozczarowała, ale w sumie poszło. Jednak dalej, przy kolejnych zerwaniach, bo nić się jednak mi zrywa ( i piosenka stara prząśniczek wcale mi nie pomaga ;-) ) też miałam schody. Niby nić się skręciła, ale jak później odwinęłam kawałek ze szpuli, to się okazało, że jednak kawałki się nie splątały', co widać na zdj. 4 i 5. 
Ale po kolei, próbowałam, za poradą w komentarzu, poluźnić naciąg, by lepiej skręcać nić, ale ... no czy ja wiem. Być może wcześniej już miałam naciąg należyty i poluźnienie efektu nie przyniosło. Zaczęłam kombinować z tym naciągiem i sama nie wiem, bo jednocześnie po poluźnieniu, staram się naprężać nić i kilka chwilek wydaje mi się, że już już, po czym zaczynam czuć luz na przędzy i ... wrzeciono się kręci, a ja mam nić w ręku. Co prawda miejsce przerwania jest pięknie skręcone, ale to jedyny chyba moment w przędzy, kiedy skręt i grubość, czy raczej cienkość przędzy jest ok. Więc znowu staram się połączyć nić, znowu wydaje mi się, że jakoś się kręci, a po chwili zerwanie, odwinięcie tych kilkunastu centymetrów i ... rozczarowanie.
Wydaje mi się, że mam problem ze skrętem nici, praktycznie nie mam go wcale. Jak go uzyskać ???
Poniżej kilka zdjęc efektów, czy raczej ich braku. :-)






19 komentarzy:

  1. Ja wiem, to głupie pytanie, ale czy zakładasz nić na haczyki na skrzydełku zanim ją od góry wpuścisz w dziurę wrzeciona? Bo ten nawój, nawet zerwany, masz w dziwnym miejscu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, zakładam.
      W dziwnym miejscu ? Nie, nie sugeruj się położeniem nici, ona zrywa się tak, że jest mi trudno odnaleźć zerwanie na szpuli. Pewnie przez moje naciągnięcie. Po prostu ją odwijam ze szpuli i oglądam, ja się zerwie, stad to losowe ułożenie na wrzecionie.

      Usuń
  2. Dokładnie tak samo mam :). Jak się zerwie, to trochę odwijam ze szpuli a wtedy okazuje się, że tak jakby automatycznie się rozkręcała i zaraz znowu się zrywa. Na wrzecionie łatwiej mi było połączyć nitki. Na początek poszłam na łatwiznę i związywałam nitkę. Dopiero przy zwijaniu na kłębek rozwiązywałam supeł i łączyłam nitki. Wbijałam wtedy w kłębek patyk do szaszłyków i kręciłam tym w miseczce jak wrzecionem ruskim. Ja jak zwijam na kłębek to zdejmuję naciąg, nitkę wyciągam przed szpulkę i przewijam bezpośrednio z kołowrotka.
    Jak naciąg jest mocny, to nie zahamujesz szpulki nicią, a jak nie będzie mocno skręcona to się zerwie. Jak naciąg jest słaby to nawet słabo skręcona nić zahamuje szpulkę, możesz poczekać aż się wystarczająco skręci i dopiero wtedy powoli przybliżasz rękę aby się nakręciła na szpulkę. Ja na początek postanowiłam wogóle się niczym nie przejmować, aby tylko coś uprząść. Uznałam, że muszę ćwiczyć aby nabrać wprawy, a nitkę skręcę w 2ply i zrobię skarpetki :).
    To co piszę to tylko opisy moich prób :), sama mam kołowrotek dopiero 2 miesiące, więc dopiero się uczę. Parę dni prze tym jak do mnie dotarł, E-wełenka zamieściła na Prząśniczce post o technikach przędzenia https://polskiewrzeciona.wordpress.com/2012/07/27/technika-przedzenia-wollen-worsted/ , który bardzo mi się przydał. Ja staram się robić podobnie do Worsted-spun http://www.youtube.com/watch?v=Euv5qNUGKmw (z podkreśleniem słów "staram się" i "podobnie" :) ).
    Pozdrawiam Jola

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, to widzę, że też Jolu jesteś 'mocna' i bogata w pomysły. :-))) Cieszy fakt, ze nie tylko ja mam problem, to budujące, chociaż wolałabym już mieć ten etap za sobą, przyznaję. ;-))) Chyba to wrzeciono ręczne mnie nadto uskrzydliło i dało niepotrzebną pewność, że poleci łatwo.
      Z tym naciągiem, to ja póki co nie wiem. Tzn nie postrzegam problemu z wyhamowywaniem wrzeciona. Może jeszcze nie jestem na tym etapie :-). Mnie się nić raczej zrywa dlatego, że ja za długo, za mocno przytrzymam w łapach w celu uzyskania skrętu. Skupiam się na tym skręcie czesanki i na palcach mogę policzyć ile razy mi się udało zrobić mały odcinek z należytym skrętem (już nie ważne, czy cienkiego, czy grubaśnego pasma). Za szybko podaję czesankę na wrzeciono i ono ją wciąga, nawija, ale wówczas czesanka jest puchata, nie jest skręcona. Jak z kolei przytrzymam pasmo przed wrzecionem (co mi nieszczególnie się udaje, bo skoro wrzeciono się kręci, to jednak tę czesankę ciągnie), to mi się zaciśnie nić na wrzecionie i urwie. Jest na tyle tam zaciśnięty zwój, że trudno mi, jak pisałam, odnaleźć koniec.
      Posty E-wełenki już wcześniej czytałam, póki co, to dla mnie miła lektura, ciekawa, ale mnie na dziś nurtuje, jak w ogóle prząść. :-)

      Usuń
  3. Ta nitka jest wyraźnie niedokręcona, po odwinięciu kawałka singla ze szpuli złożony w pół powinien pięknie się skręcić w 2-ply. Bez względu na to czy przędziesz na wrzecionie czy na kołowrotku poznasz po tym prostym teście co jest źle - trzeba znaleźć przyczynę i myślę, że trzeba spróbować z ustawieniami kołowrotka.
    Nurtuje mnie jedna rzecz czy szpula obraca się swobodnie, uwolniona z naciągu powinna "furkotać" na skrzydełku bez żadnych oporów. Podczas przędzenia pod palcami powinnaś wyczuwać skręt i lekkie ciągnięcie, które nawija nić na szpulę, zmień czesankę i spróbuj. Patrzyłam na zdjęcia Twojego kołowrotka ale nie widzę w jaki sposób zmieniasz ustawienia - musisz sprawdzić jaka jest różnica w przędzeniu na mocnym i luźnym naciągu - czy ona w ogóle jest.
    Sama nie przędę na wrzecionie ale Ela z "Prząśniczki" ma opanowane obie techniki i zapytana o różnicę powiedziała mi, że na wrzecionie cały proces skrętu jest dużo powolniejszy, więc jest jeszcze szansa na to, że czesanka nie poddana właściwemu skrętowi nawija się na szpulę i bez skrętu puszcza gdzieś już nawinięta. Gdyby tak było to po regulacji kołowrotka musisz poćwiczyć nawet gdybyś przekręcała, mocniejszy skręt - zawsze możesz zrobić 2-ply co rozluźni skręt nie niszcząc czesanki. Po pewnym czasie sama intuicyjnie będziesz czuła gdzie co poluzować lub dokręcić by było dobrze - niestety przędzenie to nie nauka ścisła wszystko na wyczucie :))
    Mam nadzieję, że choć trochę to co napisałam okaże się pomocne, te wiadomości z moich własnych batalii z kołowrotkiem.
    Pozdrawiam Karina

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Karino... coś jest na rzeczy, bo... na bank (teraz jestem w pracy i nie sprawdzę), ale szpula po puszczeniu nici nie obraca się swobodnie ! Jak odwijam nić do oglądnięcia żałosnego efektu swej pracy, to mam spory opór, więc to pamiętam ! Że musiałam wywijać nicią, by nie zaczepiać o haczyki podczas odwijania. Prosty wniosek, szpula się nie obraca na swej osi, tylko kręci z całym wrzecionem. To musi powodować brak skrętu i wyhamowywanie gdy staram się naciągnąć przędze. Co powinnam więc ruszyć na początek ? Zbyt dokręcona szpula ? W sumie, to ja się nie zastanawiałam nad samym wrzecionem, tylko reguluję ten naciąg koła napędowego.
      Myślę, ze pomogłaś i to bardzo. :) Jest punkt zaczepienia.

      Usuń
    2. A... Tak sobie dalej myślę, ze ten brak ruchu samego szpuli względem skrzydełek wrzeciona tłumaczy w moim odczuciu bardzo mocne nawijanie pasm na szpuli. Jak pisałam wielokrotnie, po zerwaniu nici tuż przy szpuli (co jest charakterystyczne u mnie), nie mogę odnaleźć końca nici, tak doskonale się wkręca na szpule.

      Usuń
  4. Sprawdź - szpula musi swobodnie się obracać, uwalniając zespół wrzeciona z naciągu i nawijając nitkę na motowidło szpula powinna równiutko bez żadnych zahamowań się obracać. Jeżeli się nie obraca to jest to główna przyczyna Twoich kłopotów. Nie wieżę w to, że ktoś przędąc na wrzecionie siada do kołowrotka i nic mu nie wychodzi (można zaliczyć kilka potknięć bo to jednak trochę inaczej)- przyczyna musi być w sprzęcie.
    Szpula może wymagać przeczyszczenia lub przełożenie jest zbyt mocno dokręcone co uniemożliwia swobodny obrót szpuli.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje. Teraz pewnie zapytam głupio - co to jest przełożenie ?
      Ze swej strony, mogłam zbyt dokręcić 'kółeczkiem' szpule we wrzecionie.
      Może trzeba coś nasmarować jeszcze ? Zdarzyło się, że mi po dokręceniu naciągu, coś popiskiwało, więc poluźniłam. Miałam nawet chęć zapytać w pierwszej chwili, czy nie trzeba czegoś naoliwić, czy coś w tym stylu, ale uznałam, że może nazbyt podokręcałam.

      Usuń
  5. Przełożenie (ratio) to Twoje "kółeczko" przy szpuli, jest odpowiedzialne za szybkość z jaką kręci się zespół wrzeciona im większe to kółeczko tym wolniej i słabiej skręca się nitka, i odwrotnie im mniejsze tym skręt jest mocniejszy a zespół wrzeciona kręci się szybciej. Do nowych kołowrotków można dokupić kilka różnych przełożeń, co zwiększa komfort pracy i daje większe możliwości przy pracy z bardziej egzotycznymi czesankami.
    To może być przyczyną Twoich problemów, zbyt mocno dokręcone "kółeczko" może skutecznie zblokować szpulę i masz rację kołowrotki się oliwi wszystkie ruchome części powinny być wolne od zanieczyszczeń i naoliwione.
    P.S. Nie ma głupich pytań jak poszukuje się wiedzy :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czy mogę "wkręcić się" ze swoim pytaniem, ale odpowiedź na nie może przyda się i innym początkującym? Czego używa się jako naciąg przy tych starych kołowrotkach? U mnie jest pojedyncza nitka kordonka, ale chyba ktoś wspominał, że robi się łańcuszek z kordonka.
      Pozdrawiam Jola

      Usuń
    2. Dzięki Karino. Na bank baaaardzo dobrze dokręcałam owo kółeczko. :-)))
      Czym oliwić ?

      Usuń
    3. Jolu, u mnie to wygląda, jak sznurek pakowy. :-))) Może dokładnie to takie nie jest, ale bardzo podobne. Oczywiście już mi się rozsupłał supełek. Byłam przestraszona trochę, bo Alicja naopowiadała mi, że powinno się zszyć taki sznurek ściegiem płaskim, a u mnie ten sznurek się rozwarstwia, nijak to zszyć. Ponownie zrobiłam supełek, na dodatek nie taki subtelny, bo się rozplątywał, gdy był zbyt blisko brzegów. O dziwo, wcale nie przeszkadza. Ba, nawet widziałam na YT w niejednym filmiku, jak migały końcówki supełka. Na pewno nie jest to szczyt elegancji, są chyba gotowe jakieś te pasy, ale jak się nie ma co się lubi... ;-)

      Usuń
    4. Nowe kołowrotki typu "Fantazja" mają sylikonowy naciąg - napęd pojedynczy (scotch tension), tradycyjne w budowie, podwójny napęd (też są nowe:)) mają najczęściej sznurek konopny i tak jak Alicja napisała płasko zszyty (wiązanie jest mniej trwałe i szybko się przeciera).
      http://www.kromski.com/przedzenie---porady,71.html pod tym linkiem jest trochę wiadomości na temat budowy kołowrotków.
      Moją "Fantazję" oliwiłam olejem maszynowym do hafciarki :)) ale ona jest na łożyskach i właściwie oliwiłam zawiasy przy pedałach by nie skrzypiały do "Poloneza" dostałam oliwiarkę i jest w niej jakiś przeźroczysto brązowy olej trudno mi powiedzieć co to jest za olej zapewne też jakiś maszynowy.

      Usuń
    5. Dziękuję za odpowiedź :). To znaczy, że kordonek może zostać :)

      Usuń
    6. O ile mnie pamięć nie myli, jakaś oliwiarka u mamy się walała z czymś do maszyny do szycia.
      Ale najpierw poluzuję zdecydowanie docisk szpuli. :-))))

      Usuń
    7. Jolu - jak zdaje egzamin to może zostać, no przecież nikt nie ustalił jednego słusznego sznurka myślę, że część to tradycja stosowania tego materiału a w przeszłości dostępności takiego materiału :))
      JotHa - myślę, że taki olej maszynowy wystarczy, gdybyś chciała więcej wiedzieć wystarczy zadzwonić lub napisać do Kromskich myślę, że na pewno odpowiedzą.
      Serdeczności

      Usuń
  6. Zgadzam się z E-welenką, stawiam na problemy z obracającą się szpulką lub skrzydełkiem.

    Każdy staruch kołowrotkowy powinien przejść "pierwszą pomoc renowacyjną". Trzeba poodkręcać mu ruchome części, rozłożyć skrzydełko i je wyczyścić, naoliwić, oczyścić z ewentualnej rdzy na metalowych częściach (jeśli takowe są). Potem naoliwić wszędzie tam, gdzie elementy się obracają, mogą trzeć albo hamować. Wszystko musi ruszać się lekko. I gdy już się osiągnie taki stan, wtedy można próbować prząść.

    Sposób pracy kołowrotka opiera się na "subtelnej" różnicy w prędkości obrotu skrzydełka i szpulki, jeśli coś tam nie idzie jak po maśle, cały system dostaje w łeb i klops.

    OdpowiedzUsuń
  7. Spotkałam się gdzieś z wypowiedzią, że mając odpowiedni kołowrotek można pracować nawet z grubszymi materiałami, takimi jak lina jutowa. Ciekawi mnie, czy są techniki i modele, które dają taką możliwość? Pozdrawiam ciepło.

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...