
Wczoraj było takie piękne słońce, a dziś szaro i buro. Co prawda temperatury podobne, przymrozek rano, ale zachmurzenie tak różne. Żałuję bardzo, że nie mogłam wczoraj zrobić zdjęć, ale najpierw walka z odkurzaczem (nie chciał się włączyć, a dom cały w filonowej sierści !), a później silny ból głowy, który mimo rożnych, dość konkretnych środków przeciwbólowych w sumie niedawno odpuścił. Na szczęście, problem z odkurzaczem rozwiązany. Przerwa w przewodzie na zwijaczu (zwijarce, czy czym tam, co 'wciąga' przewód do środka odkurzacza), została zlikwidowana przy pomocy cudownego pana, który bez problemu przyjął mnie w swym domowym warsztacie (właściwie to oficjalny punkt naprawczy). Więcej się człowiek namęczył z rozmontowaniem obudowy, niż z samą naprawą. Ale nie ściemniał, nie kombinował, powoli eliminował możliwe miejsca usterek. Minusem całej tej przygody był fakt, że musiałam sama dowieźć odkurzacz. Tzn mogłam umówić się na poniedziałek i pan by dojechał, ale ... odczekałam chwilę by prochy zaczęły działać i ruszyłam przebijać się przez rozkopane miasto, w sumie dokładnie w przeciwległy jego kraniec. Na dodatek, w drodze powrotnej słońce było tak nisko, że dawało po oczach, co w połączeniu z waleniem w skroniach prawie uniemożliwiało jazdę. No, ale mój blisko 11 letni, żabiozielony odkurzacz, pracujący prawie dzień w dzień bez dąsów, dalej zapragnął współpracy i to jest ważne. :)
A co się działo w temacie twórczym, że tak doniośle powiem...
Ano dziergałam w głównej mierze, ale też i w ruch poszło mydło z wodą, oraz igły wraz z czesanką. Już jakiś czas temu koleżanka prosiła o wykonanie jakiejś broszki do beretu, która pasowałaby do turkusowego szala.
Broszka jest wyłącznie mieszanką turkusowej i ciemnozielonej czesanki. Białe dodatki właściwie zminimalizowane, ale jednak potrzebne, do przełamania monotonii. Motyw roślinny, kompletnie niefotogeniczny. Co potwierdza poniższe zdjęcie.
Mam nadzieję, że spełni oczekiwania. Oczywiście zapięcie przyszyte, nie klejone, bo jakoś nie natrafiłam na cudowny klej, który się by sprawdził.
Skończyłam też otulacz i mitenki. Łącznie prawie 30 dag włóczki.
Otulacz, jak i poprzedni, zrobiony ściegiem ściągaczowym. Mitenki natomiast, na stronie wierzchniej mają warkocze, z tyłu też ściągacz. Są tym razem długie.
Oczywiście zrobiłam i coś jeszcze. To coś, to dwa przedmioty przeznaczone na kolejną rozdawajkę, którą ogłoszę oficjalnie lada dzień.