Pages

18 września 2011

Farbowana sobota

W końcu wczoraj zabrałam się za farbowanie. Włóczka darowana, a jako, że darowanemu koniowi... ;-) , to i stwierdziłam, że poszaleję w stronę klasyki kolorów dżinsu. Miało nie być jednolicie, banalnie. Barwniki typowe do tego celu, czyli granatowy i czarny Kakadu 'z papugą' na opakowaniu, bez gotowania. 
I tak.
Kolor włóczki dokładniej obrazuje zbliżenie z prawej strony. Składu nie znam, więc mogło wydarzyć się wszystko. Już nauczona poprzednim przykładem, nie należy się ekscytować kolorami przed 'gotowaniem'. Końcowy efekt może być zupełnie inny. 
W sumie miałam 6 motków przewiniętej włóczki. 

Pracę podzieliłam na 3 etapy, bo po dwa motki wchodziły mi do garnka. Farbuję w garnku do gotowania na parze. 30 minut podgrzewa się całość pod pokrywką. Pierwszy wsad wrzucam już do garnka, w którym zagotowała się woda. Ma już na wstępie konkretną temperaturę.
Malowałam, jak widać kolorami naprzemiennie. 

Włóczka po 30 minutach lądowała w worku foliowym tylko dlatego, że po pierwsze, miała wystygnąć, a potrzebowałam garnek do obrabiania kolejnej. A po drugie, nie chciałam płukać na raty. 
Poleżała trochę w occie, ale szczerze mówiąc taka, jaka wyjęłam z garnka, pozostała pomimo, że dość długo woda przy płukaniu była niebieskawa.
A teraz się suszy. Wstało słońce, to może przyspieszy ten proces, a jesienna jego moc na pewno włóczce nie zaszkodzi.

6 komentarzy:

  1. Bardzo chcę zobaczyć suchą :)

    Mi też suszy się czesanka z wczorajszego farbowania, ale u nas jakoś mgliście i niepewnie za oknem.

    Ja nawet latem suszę włóczki i czesanki na słońcu, nic im nie jest.

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak sobie myślę, że by ten kolor przy wysychaniu zepsuć, to to słońce nie wiem, jakie musiałoby być, a i barwniki jakieś przypadkowe.
    Tysiu, ta włóczka jest prawie sucha na zdjęciu, tzn w dotyku jest wilgotna, więc jakoś mocno nie będzie jaśniejsza. Ale na bank pokażę, jak wygląda w kłębku i w robótce. Ten niebieski jest ciekawy, bo ma tak różne odcienie, szaro-czarny jest raczej banalny.

    OdpowiedzUsuń
  3. A wiesz, zauważyłam, że te moje barwniki tak działają, że włóczka po wyschnięciu jest wręcz ciemniejsza niż gdy jest wilgotna.

    Te obecne farby są odporne na słońce, jakby po kilku godzinach schnięcia kolor miał spełznąć, to co by się stało po kilku miesiącach noszenia rzeczy udzierganej z tej włóczki.

    OdpowiedzUsuń
  4. Sporo wełny ufarbowałaś. Ładnie wyszedł kolor popielaty:)
    Też się przymierzam do farbowania. Uprzędłam trochę darowanego merynosa i to on będzie królikiem doświadczalnym.

    OdpowiedzUsuń
  5. Może jestem mało wymagająca, ale każdy kolor byłby ładniejszy od wyjściowego. :-)

    Tysiu, masz racje z tymi barwnikami, że jeśli coś płowieje w praniu, czy codziennym użytku, to jest nic nie warte.

    Maris, poleciałam całość na raz, bo inaczej by mi się to mocno w czasie rozciągnęło. I kto wie, co by z tego później wyszło.

    OdpowiedzUsuń
  6. Melduję, że włóczka sucha i na moje oko, nic się nie zmieniła kolorystycznie, tzn kolory są takie, jak na zdjęciu z suszenia. Może ulecą wraz z kolejnymi praniami. :)

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...