Spodobała mi się forma, faktura i w ogóle, wszystko tej ostatniej niteczki, toteż poczyniłam sobie kolejną, tym razem mniejszą porcję mieszając zabarwiony polwarth i jedwab sari beatch fire oczywiście od Kariny z E-wełenka
Od pewnego czasu chodziło za mną połączenie w kolorach żółci i zieleni. Miało być delikatne i stonowane, ale z kolei nie mdłe. Barwnik, czyli u mnie polskie Kakadu, starałam się zmieszać z wodą 'oszczędnie', czyli mniej barwnika, niż to wynika z norm, by kolor wyszedł rozmyty, taki bardziej pastelowy. W kolorach zawsze mieszam intuicyjnie, toteż i tutaj barwiąc, poszłam po linii najmniejszego oporu, barwiąc oddzielne porcje bezpośrednio w garnkach. Pół godziny pyrkania na małym gazie, zakończone płukaniem z domieszką octu i wyszło dość równo. żółty intensywniejszy niż początkowo chciałam, zielony stonowany.
Miałam nadzieję, że czesanka wysuszona, straci na intensywności koloru. Zwłaszcza ta żółta, ale nic z tego. :) W sumie, to bardzo mi się ten odzień podobał, niby konkretny, intensywny, ale jednak nie tak mocno żółty, chociaż jednak żółty. Im bardziej się w niego wpatrywałam, tym bardziej mi się podobał, ale jednocześnie wzrastały obawy, że ten kolor zdominuje kolor nitki. Tak bywa, że nitka ostateczna, z czesanki barwionej na różne kolory, przechwytuje niejako jeden kolor i staje się on wizualnie dominujący chociaż, nie jest tej porcji czesanki wybitnie jakoś więcej.
W worku z różnościami od Kariny, oprócz zakupionego jedwabiu były też gratisowe niespodzianki i jedną z takich niespodzianek - pasmo zielonej, stonowanej czesanki idealnie wplotło się w kolorystykę moich farbowanek i prawdopodobnie, pomogło stonować tego żółtego kurczaczka. Miejscami w roladkach widać ten nieco inny odcień zieloności. ;-)
Singielek tym razem by świadomie robiony bardziej grzecznie niż poprzedni. Dublując kolorowy singiel z nitką drugą, specjalnie dzieliłam na mniejsze porcje z dwóch powodów. Raz, że moje motowidło ma tylko 1,20 długości, co chciałam do niedawna jeszcze usilnie zmienić na większe. Dwa, że moja nawijarka, zdecydowanie bardziej radzi sobie z mniejszą porcją, tzn jak jest nitki za dużo na nawijarce, to zaczyna się tarcie i zahaczanie o jeden z elementów zwijarki.
Pierwsze metry dubla, zdjęcie w dzień pochmurny.
A to już całość w kwietniowym słońcu. Odcienie kolorów nieco cieplejsze.