Koszulka powstała impulsywnie. Nawet bardzo. Wcześniej, co prawda po głowie chodziły mi różne inne, ale ich czas realizacji jeszcze nie nastąpił. I nagle... Biała z 'czymś'. Czym ma być 'coś' ? Hmmm... Skoro jestem nudna, to niech będę nudna do bólu ... psi ślad - czyli odbicie łapki (potocznie, bo przecież psia łapka, to co innego ;-) ). Ale w tym wszystkim jestem trochę praktyczna, bo zrezygnowałam na razie z bieli na korzyść szarości. W szmatkach dzianinowo-dżersejowych odnalazły się spore pozostałości po szarej podszewce bluzy 'w łapki', z których udało się wykroić to, co trzeba.
Rysunek oczywiście wykonany pastelami do tkanin.
Koszulka debiut swój miała na olsztyńskiej wystawie psów. Jednak pogoda w Dobrym Mieście (bo tam na miejskim stadionie byłą wystawa) byłą zgoła inna niż u mnie (wyjeżdżałam w mglistym słońcu) - zimno, pochmurno i tylko deszczu do kompletu brakowało. Zapięta byłam po szyję.
Sama wystawa - hmmm... szybko, tłoczno i nie wiem, co myśleć.
Joszko był sam, konkurencja w rasie (miały być dwie młode suczki) nie dojechała. Ale nie wiem, czy faktycznie zrezygnowali wystawcy, czy po prostu, w związku z ekspresowym ocenianiem na ringu, nie trafili na czas. A czas nie był podany na zgłoszeniach, fakt. Był orientacyjny licząc po ilości psów. Jednak mało komu przyszłoby na myśl, że będzie taki ekspress. Joszko, jako 15sty pies po ocenie był już o 10.30 ! A dla niewtajemniczonych podam, że oceny zaczęły się o 10.00 ! Sama szacowałam, że ocena nasza będzie po 11.00. Przypadek (prawie pusta droga, za to kiepskiej jakości) sprawił, że dojechałam dużo wcześniej. Rozgardiasz na wjeździe na stadion - ta sama brama wjazdowa była jednocześnie wejściem dla pieszych, brak wcześniejszej informacji o tym, że będzie opłata (powodowało to przestoje, szukanie gotówki, etc). Przejazd na docelowy parking, to próba toczenia się samochodu między straganami z wszelkimi możliwymi duperelami jarmarcznymi i żarciem. Kilka na krzyż stoisk z psimi akcesoriami i ...tabuny ludzi, pieszych, biegających dzieci. Ehh... Później kilometrowa kolejka do sekretariatu, bo pomimo wcześniejszej wpłaty, na potwierdzeniu zgłoszenia Joszka odnotowano brak wpłaty, więc musiałam swoje odstać, by wyjaśnić. Odesłano mnie po numer startowy na ring, tam się okazało, że numeru nie ma, muszę wyjaśnić w sekretariacie. No obłęd. Takich, jak ja, zdezorientowanych było więcej. Na ocenę weszliśmy prawie z biegu. To nie jest dobre dla nikogo. Joszko się wiercił i kręcił. Nie miał swojego dnia. Pomimo, że otrzymał ocenę doskonałą, czyli maksa, nie jestem zadowolona i tyle. Wcześniej z innymi psami bywałam na olsztyńskich wystawach i zawsze je sobie chwaliłam za organizację. Dziś mam mieszane odczucia. W końcu to ma być w miarę przyjemność, a nie stres i coś na siłę.
Było wcześnie, chciałam jakoś sobie humor poprawić, by te prawie 3 godziny jazdy w jedną stronę nie były tylko jazdą. W Dobrym Mieście nie udało się odwiedzić baszty, toteż jadąc (a zmieniłam sobie trasę powrotną) mimo paskudnej pogody, gdy zobaczyłam z drogi jezioro z miłym dostępem, od razu zjechałam na parking. Teraz pisząc post, odnalazłam w Googlach, że jest to jezioro Tabórz i to oto miejsce. Niestety, pogoda dzisiejsza zgoła inna od zdjęć w necie.
I godząc jednocześnie jezioro Tabórz i pierwotny temat posta - koszulka ze śladem, jak się dobrze wpatrrzycie, zobaczycie koszulkę na ludziu. Proszę docenić, specjalnie rozpięłam kurtkę. :)
Jakość zdjęć częściowo pozostawia trochę do życzenia, wykadrowałam z autorskich ojca, co się dało, jednak ostrości nie odmienia niestety. :(
Gdybyście przejeżdżali, warto na chwilę się zrelaksować. Z boku jest duży zagrodzony plac trawiasty, pojawiają się elementy z dziecięcego plasu zabaw, a także stoły biesiadne i w rogu ktoś rozpalał w ... no właśnie, chyba w kamiennym grillu.
piękna koszulka i ty pięknie w niej wyglądasz a z Joszkiem ci wyjątkowo do twarzy :)
OdpowiedzUsuńTak, tak. Joszko ozdobi wszystko ! :)
UsuńDzięki !