Pages

8 czerwca 2015

Się Porobiło cz. 115 - Pierwsze kroki z dzianiną

Odważyłam się i jak wspomniałam w poście, kupiłam kilka metrów dzianiny. Zakupy wysyłkowe, więc dwie tkaniny okazały się być nieco inne niż przypuszczałam. Nastawiłam się na lawendowy i pudroworóżowy, taki stonowany, a kolory okazały się być bardziej intensywne. Na dodatek nakręciłam się na nieco grubsze i już przeznaczenie miały mieć zgoła inne. Ale cóż, o ile z kolorami na zdjęciach bywa różnie (zwłaszcza z fioletami), o tyle grubość też trudno opisać. Po pierwszym zdziwieniu i lekkim rozczarowaniu stwierdziłam, że skoro tak, to zmieniamy plany. O tych szczegółach jednak nieco później. ;-)
Obawiałam się dzianiny, nie ukrywam. Dzianina, ta dobra dla mnie powinna być w dużym stopniu naturalna, ale jednak nie może być samą bawełną. Szyć też trzeba odpowiednio. Poczytałam trochę w necie. Opinie różne, skrajnie różne - od tych, które uważają, że zwykłą maszyną stebnówką można też podjąć się szycia, po te, że niestety, tylko overlock się liczy i tylko on ma sens. 

Wracając do mego szycia.
Na początek poszła najgrubsza dzianina z przeznaczeniem na męskie, luźne spodnie, takie 'dresowate'. Dlaczego ? Bo ta dzianina wydawała się być najłatwiejsza w obróbce. :-))) Model odrysowany od starych spodni, więc było prosto. Prosto było, ale tylko na początku. Próbowałam szyć z uwzględnieniem wiedzy z netu, używając nieco na wyczucie ściegów dostępnych ma mojej na maszynie.  A szyję na Huskystar 215. Strasznie nudnym okazał się być prosty dzianinowy (elastyczny), więc przeszyłam nim tylko krok spodni, resztę poleciałam zwykłym, na bokach było bardzo dobrze, bo to szycie wzdłuż osnowy, ale już szycie w poprzek było kiepskie. Maszyna jakoś sobie radziła, ale przeskakiwała chwilami dając nierówny szew. Zaczęłam kombinować, czy maszyna się nie rozregulowała, bo faktycznie próbowałam przestawiać w myśl zasady, że trzeba dopasować swoją maszynę do dzianiny. Na szczęście natrafiłam na blog z konkretną, sensowną dawką wiedzy dla początkujących u Intensywnie Kreatywnej. Fajne szczególnie są linki do YT i cierpliwe tłumaczenie z przykładami dla zupełnie zielonych. Pomimo, że taka zieloniutka nie jestem, chętnie przeglądnęłam to, co o dzianinie i pewnie na spokojnie jeszcze zajrzę w inne o szyciu. Chciałam pierwsze spodnie poprawić, ale pojechały już z tatą na działkę (nawet nie chciał słuchać o poprawkach !) i tymczasowo nawet nie mam zdjęć. 
Mam za to zdjęcia kolejnych wyrobów dzianinowych. Jakże prostych. ;-)

Na początek spódnica, pomimo, że nie była drugim moim dzianinowym szyjątkiem, ale na niej dobrze widać ściegi, jakie uzyskuję na swojej maszynie (o tym niżej). Mam jeszcze dylemat, jak wykończać dolny brzeg. Jest dwukrotnie przeszyty. Spódnica bardzo prosta, w gumkę, jednak nie nie powstała z prostokąta (a właściwie boku walca) ściągniętego na górze gumką. Obawiałam się obfitego marszczenia w pasie. Zrobiłam więc spódnice kombinowaną. Być może ten model ma jakąś swą fachową nazwę, ale nie natrafiłam. To coś pomiędzy formą walcową ściągniętą w gumkę, a spódnicą z półkoła (kloszowaną). Na YT jest film, jednak nie do końca przemawia do mnie odmierzanie długości spódnicy z jednego punktu. Moim zdaniem, spokojnie można (a nawet powinno się) odmierzać długość od całego górnego brzegu spódnicy. Daje to szanse na jednakową długość spódnicy już na samym początku. Tak też zrobiłam.
Sposób fajny, gdy nie chcemy zbyt dużego rozkloszowania.
Dziś jeszcze, na szybko z rozbiegu, po pracy kolejna spódnica. Tym razem z tkaniny (dzianiny), która miała być lawendowa i miała z założenia być cienkimi spodniami, na chłodniejsze wieczory letnie. Kolor faktycznie trudny dla aparatu. Jest jednak nieco bardziej jagodowy, nie taki zimny.


I na koniec spodnie dresowate. To było owo drugie szyjątko.


Dzianina zdecydowanie bardziej elastyczna, w tzw. prążek. Też zrobiłam modełko (kto zna to słowo ?!?! :) ) z domowych 'czynnych' galotków. Spodnie miały być luźne na dole. Ha ! Miały być. ;-) Pomna wiedzy z filmików Intensywnie Kreatywnej, postanowiłam te spodnie wykonać już poprawnymi ściegami. Tutaj odsyłam wyżej do zdjęć pomarańczowych, widać tam ścieg prosty, elastyczny (czyli niejako potrójny ścieg stebnówkowy) i ścieg brzegowy, jak u mnie to ścieg overlokowy (nie overlock). Fajnie ściegi, ale strasznie wolno się nimi szyje. Chociaż po czasie człowiek się przyzwyczaja. :-) Spodnie okazały się być jakieś nie bardzo. Trzeba było kombinować, by nogawki układały się, jak trzeba. Właściwie, to krok okazał się być nie taki, jak powinien i uratowało mnie i spodnie zarazem to, że krojone były dość szerokie. Ostatecznie wyszły węższe i ciut krótkie, stąd doszycie ściągaczy. Nauka dla mnie, że naprawdę lepiej kroić dużo więcej i dłużej, bo dzianina ma swe prawa i nie każda luźno się układa i poddaje prawom ciążenia. Ta granatowa nie bardzo chciała. Niestety, na zdjęciach nie widać dokładnie ani tkaniny, ani szwów. Oprócz gumki jest sznureczek, wychodzący z miejsca zszycia paska. Po prostu nie zszyłam go na całej długości, jedynie obszyłam. Nie pytajcie, czemu sznurek jest od wewnątrz. Wydawało mi się, że tak być powinno. Później się okazało, że jednak spodnie takie mają sznurek na zewnątrz. :-))) Kolejne powinny już mieć i ten problem naprawiony.

I jeszcze jedna uwaga, może się komuś przydać, bo ja nie wiedziałam i tutaj dziękuję nijakiej Cince, która uzmysłowiła mi, że jest coś takiego, jak specjalna igła do dzianiny (stretch-u). Też mają swoje rozmiary,  ich łagodniejsza (z kulką bodajże) końcówka ostrza nie robi dziur w dzianinie). Oczywiście szyjąc raz ściegiem prosty, raz overlockowym muszę szczególnie uważać, bo potrafię tylko przełożyć stopkę i zapomnieć o przełączeniu ściegu. Wówczas jest 'upssss' i po igle, bo uderza w stopkę z hukiem.



17 komentarzy:

  1. Moja mama mówiła modełko, przypomniałaś mi je. Swego czasu robiłam jakiś kurs szycia i wykrój do spódnicy poszerzanej tworzyłam z wykroju / papierowego/ spódnicy podstawowej: czyli: wykrój był np. połową przodu - rozcinało się modełko od dołu do góry /pasa/, zostawiając kilka cm bez rozcinania. Takie trzy nacięcia / w jednakowych odstępach wystarczały/, na wspomnianej połowie przodu. Potem wystarczyło dołem w proporcjonalnych odległościach rozsunąć modełko w dole formy i na tej podstawie odrysować nowy wykrój. Przy spódnicy marszczonej w karczek, formę podstawową rozcinamy proporcjonalnie od góry do dołu i rozsuwamy także górą i tworzymy wykrój. Składamy materiał na pół, wykrawamy i mamy przód. Trochę inaczej postępujemy przy szerszym karczku, ale zawsze bazą jest wykrój spódnicy podstawowej /wg swoich wymiarów/, oszczędza się bardzo dużo czasu i pracy. Mam nadzieję że zrozumiale wytłumaczyłam. Jeżeli coś jest niejasne to proszę pytaj. Osobiście już nie szyję, choć swego czasu dzieci nosiły kreacje mojego autorstwa. Szyłam bardziej z potrzeby niż zamiłowania. Tak czy siak drogą do sukcesu przy szyciu odzieży jest dobry wykrój i to nie z pisemek, bo tam wykroje są standardowe. Generalnie podziwiam odwagę, zapał, chęci i efekty, bo dzianina nie jest wbrew pozorom łatwa w szyciu, zwłaszcza dla nowicjusza.Pozdrawiam w chłodny poniedziałek. Ol-ka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niedawno się zdziwiłam, że trafiłam na osoby nie znające terminu 'modełko'. :-)
      Co do samej spódnicy, to bardzo jasno opisujesz. Pewnie, że można w ten sposób i to pewnik na dobrą spódnice ! Przede wszystkim równą. :-)
      Szyłaś coś z dzianiny ?

      Pozdrawiam w chłodny wtorek.

      Usuń
  2. Niebieskim kompletem się zachwyciłam, ale dzianiną powaliłaś mnie na kolana :-) Boję się ruszyć dzianiny, bo wiem że maszyna mi zastrajkuje mimo igły do streczu i teoretycznie posiadanych ściegów elastycznych. Tak siedzę i dumam od dawna nad zakupem overloka, bo nie mam nerwów do walki z maszyną. Dlatego podziwiam, że tak ładnie wyszły Ci szwy :-) A w moich kupnych porteczkach dzianinowych sznureczek też jest od środka, czyli wszystko ok.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo, ale od razu mówię, byś jednak spróbowała z dzianiną u siebie. Skoro dziewczyny szyją nawet na stebnówkach ? Czemu nie spróbować mając ściegi elastyczne ? No chyba, że się nakręciłaś mocno na overlocka, bo osobiście to nawet o nim nie myślę. Nie mam gdzie postawić,to raz. Dwa, na tyle, ile sobie zszywam, to mi mój Kuski starcza i póki co, musi. A trzy... jednak bardziej potrzebny byłby dobry kołowrotek. ;-)

      Z tym sznurkiem w spodniach, to pewnie statystycznie jest 50:50. ;-)

      Usuń
  3. Przez te Twoje szyjątka mam chęć na taką spódnicę. Tylko oczywiście nie z dzianiny lecz czegoś łatwiejszego. Może się odważę. Super te dzianiny!
    Anka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I dobrze, że masz chęć. Tylko kup tkaninę. Jasne, że nie musi być dzianina. Pochwal się koniecznie. :-)

      Usuń
  4. Jak ze sklepu ! :) To oczywiście komplement.

    Pozdrawiam
    Kate

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trochę na wyrost pochwała, ale dziękuję bardzo. :)

      Usuń
  5. Ja jestem właśnie osobą, która nie zna terminu "modełko". Zamiast tego terminu, używam "szablon", "wykrój", "forma".
    "Modełko" to chyba jest regionalizm. W której części Polski mieszkasz?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj.
      Pomorze. Przypuszczam, że to germanizm. ;-)

      Pozdrawiam

      Usuń
    2. Nie, to chyba nie jest germanizm. W oryginalnej Burdzie części składowe modeli, wg. których się kroi tkaninę to "Auschnitt"

      Usuń
    3. Sorry, pomyliłam się: części składowe modeli, wg których kroi się tkaninę, Burda określa jako "Schnitt" (w oryg. "Schnitteile vom Bogen abpausen" czyli "części wykroju przekalkować z arkusza".

      Usuń
    4. /niestety, nie bardzo mam kogo ze 'starej gwardii' zapytać. Może ciocię przy okazji w temacie 'modełka' jeszcze podpytam. W końcu nie wszystko szyło się kiedyś z Burdy, ale też pamiętam cenne, wymiętoszone egzemplarze przekazywane z rąk do rąk. Google też odnajduje i kojarzy z wykrojem, więc to nie taki wąski regionalizm, czy inna naleciałość. Językoznawcą nie jestem, więc poza przypuszczeniami, nic nie dopiszę. Faktycznie, od 'schnitt' bardziej pochodzi 'sznytka', czyli odkrojony kawałek chleba. ;-)

      Jak masz na imię ?

      Pozdrawiam

      Usuń
    5. Ja też nie jestem językoznawcą, ale interesują mnie takie regionalizmy. Oprócz "Burdy" wykroje miało też czasopismo "Pramo" - to była taka NRD-owska wersja "Burdy", oraz jakieś wydawane w Czechosłowacji, ale nie pamiętam tytułu.
      Może Twoja rodzina została przesiedlona ze Wschodu, bo w mojej ocenie mnie słowo "modełko" może być zapożyczeniem z j. rosyjskiego, ukraińskiego.

      Jola

      Usuń
    6. Witaj Jolu.
      Nie, z dziada pradziada tutejsi. :-)
      Ale nie wykluczam przywleczenia słowa samego z jakiegoś innego regionu. Wcześniej nigdy się nad tym nie zastanawiałam. W rodzinie było kilka osób zawodowo szyjących (m.in. dziadek krawiec/kuśnierz), 'modełko' krążyło naturalnie nie tylko u mnie, ale i słyszane było, gdy mama i jej koleżanki w latach 70/80tych wymieniały się gazetami. Wszystko możliwe, że ktoś słowo żyło własnym życiem i ono samo z kimś 'obcym' przywędrowało, rozgościło się i siedzi. ;-) W sumie ciekawym była by mapa regionalizmów tematycznych.

      Pozdrawiam serecznie

      Usuń
    7. No to zaczynamy;

      zamek błyskawiczny, suwak -
      zasuwak - takim terminem określała zamek błyskawiczny osoba pochodząca z Krakowa
      ekspres - w Łodzi
      Jola

      Usuń
    8. U mnie tylko 'zamek'. Suwak słyszałam też, ale ekspres mnie powalił, jak pierwszy raz gdzieś na południu kraju usłyszałam Zero kojarzenia. :)

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...