Zabrałam się wreszcie za narzutę.
Robię małymi etapami.
Tkanina czekała dobry miesiąc, chociaż decyzja o sposobie cięcia i zszywania zapadła dość szybko. Ponieważ nie jestem już 7latką ;-) dlatego pomimo wyboru kolorów, nie mogłam uczynić sobie cukierkowej narzuty na łóżko. Oglądałam wiele kołderek patchworkowych. Jak to bywa w takiej sytuacji, od razu miałam inne pomysły no i małe zawahania, co do tego, żeby ciąć tylko w kwadraty. W końcu można pomęczyć się i wymyślić coś oryginalnego, ale pomimo chęci, nic mi ciągle nie pasowało. Myśli wracały do pierwszej wizji.
Ostatecznie zdecydowałam. Ma być zwyczajnie, prosto, delikatnie. Może i nudnie, spokojnie, stonowanie. Kwadrat jest prawie doskonała figurą płaską, więc dobry na nudną kołderkę. Żeby się nie zamęczyć, zdecydowałam na bok długości 12 cm, który po zszyciu powinien dać ok 10 cm.
I tak, jak na zdjęciu obok - obliczyłam kwadraciki, tzn ich ilości i ruszyłam do dzieła.
Cięłam i cięłam, prawie bez końca.
Na szczęście kołderka jest na pojedyncze łóżko, więc aż tak nie mam na co narzekać.
Żeby ułatwić sobie pracę, pozszywałam w pasy 4 kolory ze sobą w cyklach (w różnych kolejnościach) tak, by po pocięciu na kwadraty uzyskać różne sekwencje kolorów, wynikające z projektu, co widać na exelowym rysunku - sekwencje w kolumnach: CDEF. Poprasowałam wszystko i ponownie pocięłam na wspomniane sekwencje. Przyszedł czas na zszywanie sekwencji w pasy i zszywanie pasów wzdłuż.
I tak dzisiaj powstała wierzchnia strona narzuty. Teraz prasowanie i przygotowywanie reszty patchworkowej kanapki. Na dzisiaj jednak praca zakończona na tym etapie.
Zdjęcia nie oddają w pełni kolorów. Trochę zaskoczyły mnie podłą jakością, gdy zrzuciłam je do obróbki. Aparat nie domagał się więcej światła, a szkoda, bo powinien.
Przy okazji, utrzymując się w tonacji kolorów machnęłam zdjęcia kwiecia. Storczyk nabyty okazyjnie (jeju, nie było białych, a ten przypominał mi pierwszego, jaki dostałam od mamy), a fiołek, to sobie zakwitł, czym mnie zadziwił, bo był cały zasypywany pyłem w remoncie i jakoś tak dość zaniedbany. Miał pod górkę i pewnie dlatego sobie zakwitł.
Ojej, pięknie będzie. I wcale nie nudno ! :-)
OdpowiedzUsuńBabcia Jadzia
Dziękuję. Mam taką nadzieję, że jednak będzie dobrze. :-)
UsuńPozdrawiam serdecznie
Czy dobrze policzyłam? Do zszycia było 240 kwadratów? Och, piękna robótka, piękne kolory i tak jak napisała poprzedniczka wcale nie nudno, a samozaparcia to zazdroszczę...Pozdrawiam wiosennie, Ol-ka.
OdpowiedzUsuńTak, 240. Rozpędziłam się, bo kwadratów było więcej,zyłam o dwa paski za dużo i musiałam pruć. :-)))
UsuńSamozaparcie, to trzeba będzie dopiero mieć do pikowania i podszy zswania ręcznie brzegu. :-)))
Pozdrawiam również.
W prostocie tkwi piękno, to nie slogan, to fakt. Narzuta będzie właśnie taka. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Anka
Dziękuję. Mam nadzieję, że będzie, jak mówisz. :-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie