Pages

7 sierpnia 2019

Się Porobiło - cz. 230 - Farbki do tkanin

W końcu kupiłam kilka sztuk. Właściwie chciałam pisaki do konturów, bo bez nich ani rusz i tak jakoś wyszło. Co do samych pisaków, to pomna doświadczeń ubiegłych (czyli średnio), kupiłam z każdego rodzaju po sztuce. Zobaczymy, jak się sprawdzą. Na razie, na szybko wykorzystałam jeden, więc niewiele, a nawet nic, nie mogę powiedzieć.


Co do farbek, to ponieważ tanie nie są, poszłam trochę 'po firmie', mając mętne doświadczenie z farbami do papieru, jeszcze z bardzo dawnych lat, gdzie w latach mego dzieciństwa tata (trudniący się wykonywaniem dekoracji sklepowych - tak, dawniej bywały dekoracje okolicznościowe, tematyczne, etc, a nie wystawiany sprzedawany towar ! - kto to pamięta ? ;-) ) miał dostęp do różnych firmowych z 'Zachodu'. Kupiłam najistotniejsze kolory wiedząc, że z nimi już wiele można zdziałać.


Pomysł miałam od razu, nadarzyła się okazja prezentowa, tylko bardzo długo trwało zdecydowanie, co ma być na takich spersonalizowanych koszulkach. Decyzja zapadłą późno, na tyle późno, że musiałam je namalować, spakować i wysłać jednego wieczoru ! 

Nie było mowy o próbowaniu. 
Koszulki kupiłam rozważnie, patrząc na tkaninę i jej podatność na pastele, bo w razie czego i one były pod ręką. A pastele są bardziej wymagające.
Maluje się świetnie. Dość dobrze kryją. Pierwszą koszulkę chyba przedobrzyłam nakładając warstwy farby, bo przebiła farba na lewą stronę. Na moje szczęście, ja zawsze podkładam kartki, by mi się dobrze malowało, tutaj kartka spełniła dodatkową rolę, niejako izolacji.

Niby miałam projekt na kartce (tej właśnie, która była pod spodem), ale i tak najczęściej zmieniam coś już wykonując rysunek, czy malunek. Tak było i tym razem.


Jak widać, czas uciekał, musiałam się spieszyć. Początkowo robiłam więcej fot, później już nie było czasu.


Koszulki wyschły, wyprasowałam konkretnie gorącym żelazkiem, praktycznie nie było warunków na zdjęcie gotowych. Na tych wieszakach wyglądają dość żałośnie. Niezachęcająco. Realnie wyszło fajnie i jestem zadowolona. Ciekawe, co powie obdarowany kuzyn. Poczta brytyjska na razie wypada gorzej w porównaniu z polską, bo przesyłka ciągle nie jest dostarczona. Nawet monitorowanie cienkie, a w sumie zabuliłam prawie 20 zł za polecony priorytet.





2 komentarze:

  1. Takie malowanie na koszulkach to już inny wymiar artyzmu, zaraz mi się przypomina malowanie na jedwabiu, które bardzo podziwiam :) Firma od barwników Jacquard ma w swojej ofercie barwniki do barwienia i malowania wszystkiego na wszystkim ale ja ograniczam się tylko do farbowania wełny, Ty idziesz dużo dalej :)
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie też bardzo, bardzo się podoba malowanie na jedwabiu. Wszelkie personalizacje ubrań, przedmiotów bardzo mi się podobają. Przy czym staram się rozróżniać faktyczną personalizację od narzuconej.
      Z 'jacquard-ami' nigdy nie pracowałam i chyba nie będę. Do barwienia wełny doskonale pasują mi nasze polskie. Poz tym, nie mam dużego przerobu. Owszem, fajnie byłoby móc realizować pomysły, ale w moim środowisku i owszem, są pochlebcy i faktycznie widzę, że im się podobają moje działalności, jedna by chcieć mięć sweter zrobiony od... owcy praktycznie, to, już niestety, nikt nie ma takich pragnień. ;-)

      Pozdrawiam niedzielnie :)

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...