Pages

2 listopada 2013

Się Porobiło - cz. 75 - Listopad rozpoczęty.



Jesień pełną gębą się zaczęła. Chryzantemy królują wszędzie, siąpi i pada, wieje i ogólnie bleeee....
Godzina już w zegarach przestawiona, więc tym bardziej trudno w połączeniu z taką pogodą o sensowne zdjęcie. A chcąc uwiecznić 'ku pamięci' ostatni wytwór namęczyłam się sporo kombinując z temperaturą światła w ustawieniach aparatu tak, by móc zrobić 'z ręki', bez lampy i uzyskać właściwy kolor włóczki. 
Tym razem mitenki męskie. Mało tego, że męskie, to bez sugestii, jakie to niby one mają być. Tzn, nie tak do końca bez sugestii - mają być bez palców. Tak więc powstały z kombinacji 'cienkich' warkoczyków, ściegu ściagaczowego podwójnego i francuskiego i dżerseju (chyba tak się nazywa jeszcze - przynajmniej kiedyś tak było - przeciwna strona francuskiego. Układ tych dwóch ostatnich przypada na nadgarstek. Zdjęcie niestety na mojej dłoni, wiec trochę ciut większe same mitenki. Kolor, znowu fioletowy, ale - jak pisałam wyżej - życzenie, bo to taki kolor dla ludzi twórczych. ;-) A to, w tajemnicy właśnie dla kogoś takiego Pani Żona, zamówiła dla Pana Męża.


Czas taki sentymentalny, powrót we wspomnieniach do ludzi, którzy byli, żyli z nami, do korzeni, do dzieciństwa. Ciągnąc nieco w tym klimacie, ku pamięci wklejam przepis, który nijak bezpośrednio z dzieciństwem mi się nie kojarzy, ale pośrednio i owszem. To ciastka, takie jakby pączki z dziurka, z polewą i posypką. Skąd dziecięce wspomnienia. Ano - posypka ! W latach 70tych wszędzie było szaro i ponuro, a zachodnie pisma pokazywały rozmaite rzeczy, o których u nas można było pomarzyć. Takim m. in dla mnie była kolorowa, cukrowa posypka. Można ją było dostać, podobnie, jak i wiórki kokosowe od kogoś, kto dostał paczkę 'z Zachodu'. :-) Są czasami takie słodkości, przy których należy porządnie 'zgrzeszyć'. Ot, tak, raz na pewien czas. 

W założeniu moim nie było posypki, chciałm co najwyżej 'pomalować lukrem', ale się nie sprawdzał tak, jakbym sobie tego życzyła.Ciasteczko zaczynało wyglądać, jak babeczka, więc zrezygnowałam. Zrobiłam rzadki lukier i w ruch poszła posypka. :-)


 W ramach uwag, co do wykonania, to na pewno nie piekły się u mnie w czasie, jaki podaje przepis, a dwukrotnie dłużej. Piekłam w formie z gotowymi 'dołkami' na takie ciasteczka. I bardzo istotne, o czym trzeba pamiętać, by formy dość mocno posmarować olejem. Robiłam to przy pomocy pędzelka. Wówczas upieczone, wyskakują same, podważone patyczkiem.

I jeszcze w temacie kolorowej posypki przyznam się, ze dla dekoracji bywa, że posypię nią lody. Tutaj zdjęcie z domowymi, waniliowymi. 


5 komentarzy:

  1. Mnie się bardziej podoba bez posypki, od razu bym pochłonęła! A mitenki męskie bardzo, bardzo!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Męskie mówisz ?
      A już słyszałam opinie, że to właśnie nie jest męskie. Mnie samej też wydawało się i wydaje nadal, że temat również dla panów.
      Co do sposobu nie tylko dekoracji tych ciastek, to chyba lukier, czy coś w tym stylu najlepsze. Tylko nie bardzo akurat ten sie mi tu sprawował.

      Usuń
  2. Łażą mi po głowie mitenki, ale obawiam się, że jednak palce mi zmarzną. Ale w mitenkach to przynajmniej widać, jak mam pazury wymalowane :D (podglądam Twój kolor na pazurkach) .

    Od kiedy pamiętam, to w mojej rodzinie smażyło się (tak, tylko smażyło, nigdy piekło) pączki z dziurką, zwane przez babcię, mamę a teraz i mnie, krążkami. Cudownie puchate, drożdżowe oszukane pączki. Posypane najczęściej cukrem pudrem. Tych kolorowych posypek serdecznie nie znoszę. Nigdzie i do niczego. Ani smak ani wygląd mi nie podchodzą.
    A jesień u mnie cudna jest. Przynajmniej do tej pory taka była. Ze trzy dni z tym diabelnym mrozem rano wyskoczyło ale dni były bardzo ładne, ciepłe, słoneczne. Wczoraj też było słonecznie i ciepło. W południe skądś jakiś ostry wiatr się tylko wziął i wywiał nas z cmentarza

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak, mój kolor lakieru nie bardzo zgrany z kolorem mitenek. Same mitenki fajne są. Lubię bardzo. Mnie samej podobają się dłuższe, ale to się z kolei często kłoci z rękawami.

      Mnie ta posypka kojarzy się ze świętami i dzieciństwem chociaż, jak pisałam, bardziej przez kolorowe pisemka niemieckie. A koloru potrzebuje, teraz jeszcze bardziej, jak widzę te smutne kolory na ulicach. U mnie słońce i owszem, bywało czasowo w ciągu dnia. Ale siedząc w pracy w tym czasie widziałam je tylko przez umazaną szybę. Ale to było w październiku. Od wczoraj siąpi i jest ciemno.

      Usuń
    2. Asia, bardzo pasuje lakier do mitenek. Ja w takich kolorach mam najczęściej umalowane oczy :) Jakiś tam odcień zielonego wykańczam fioletem zawsze.

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...