Pages

14 maja 2013

Się Porobiło - cz.68. Liliowo, ale nie do końca.

A może ametystowo, cyklamenowo, fiołkowo, fuksjowo, jagodowo, lawendowo, czy może po prostu fioletowo ? Czasami nie zastanawiamy się nad odcieniami, ich mnogością. Ciekawe jest, że ich nazewnictwo (chyba dla ułatwienia pochodzi od 'codzienności', tj. od owoców, roślin, produktów spożywczych, itp). W sumie nazwy bardzo ładne, prawda ? Nooooo ..., może poza' majtkowym różem'. ;-)

Moda na fiolety żyje od pewnego czasu, jednak przyroda wiedziała, co robi stwarzając bajeczne odcienie bzu lilaka. Mój akurat jest taki mało lawendowy, wręcz ... no właśnie, jaki ?

Za to cała gama wyżej wymienionych odnajduje się w uprzędzonej wełnie z owcy kolegi. W sumie 173 g w navajo, czyli potrójna, raczej grubsza, co mnie cieszy, bo z mymi skłonnościami do cienizny, niełatwo było. Single kręcone uprzednio na wrzecionie, później zamienione na kołowrotku w navajo. 


103 gramy jaśniejsze, powiedzmy lawendowe - z dużym przymrużeniem oka.

 I 70 gram fioletowego indygo, czy w zasadzie odwrotnie. Odwrotnie, bo barwiąc, podstawą farby był właśnie granat, do którego wrzucałam trochę biskupiego i czerwieni.

Resztę sierści spożytkuję raczej tylko do filcowania. No szkoda, ale owca ma być niedługo ponownie strzyżona, łudzę się, że tym razem uda się nie zepsuć strzyży.
Tymczasem rozkoszuję się wonią działkowego bzu. Nie jest tak intensywna, jak bzów pojedynczych, ale i tak pachnie w mieszkaniu. :-)




4 komentarze:

  1. Piękne kolory... I w motkach, i w naturze. Bzy rządzą :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bzy tak, baardzo tak. ;-)
      Szkoda, że później krzaki są dość beznadziejne.

      Usuń
  2. Ależ Ci te moteczki piękne wyszły! Skręt świetny, ale kolory są powalające. Nawet nie wiem jak ten efekt nazwać, zwłaszcza w tej jaśniejszej, lawendowej. Te kolory tak się pięknie przenikają nawzajem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję.
      Ten efekt nazywa się 'przypadek'. :-)))

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...