Pages

13 stycznia 2013

Różowo biało, biało różowo.

Zdecydowanie biało zrobiło się za oknem. Mroźno, ale i tak smętnie. Słońca nie uświadczy. Szkoda. To potęguje mój zdechły nastrój naszpikowany stresem. Niewiele powstaje, ogólnie motam się, miotam, mam bardziej przyziemne sprawy, póki co na głowie. Chce koniecznie zakończyć tematy po mamie, możliwie szybko, bo już zbyt długo to się ciągnie. Nie lubię tak, więc tym bardziej mnie to męczy. Oczywiście sporo nie zależy ode mnie, masa formalności, która wiąże ręce. Krok milowy już zrobiłam, bo notarialnie mam już wszelkie potrzebne akty. Nie mniej jednak, nie da się upchnąć zawartości jednego mieszkania w drugim, co za tym idzie - łatwo się domyśleć - a ja nie chcę obrastać w przedmioty, podwajać, czy potrajać. Część musi pojechać na działkę, (a pogoda iście sprzyjająca), reszta,... . Tia... 
Dodatkowo doszły emocje z Filonem. Miał gorszy okres (dziwnie wiąże to z przywózką nowej porcji karmy), jakoś przychudł, ale mniej jadł (wypuszczał śniadania) - właściwie ociągał się bardzo z porannym wstaniem, więc właściwie nie miał czasu zjeść (beze mnie nie ja, a ja przecież muszę wyjść do pracy). W Wigilię biegłam po antybiotyk mający wesprzeć walkę z niechcianymi bakteriami w jelitach. Po świętach rutynowe, ale rozszerzone badania. 'Oglądowo', osłuchowo, na macanego - bez zarzutów. Serce, stawy, ograny wewnętrzne, prostata. Krew, badania podstawowe, trochę niższe parametry, ale nasz wet nie widzi podstaw do paniki, bowiem póki co, tłumaczy to jego wychudnięciem, co z kolei wynika z tych przewlekłych kłopotów jelitowych. Są też i wyniki wątrobowe - te ok i poziom hormonów tarczycy. Tutaj sprawa wygląda dziwnie, bo laboratorium ludzkie, podaje wynik mieszczący się w psich normach, jednak w klinice wet. tłumaczą mi, że te normy mają dużą rozpiętość i powinno się je rozpatrywać regionalnie, tzn ponieważ w kraju jest zróżnicowanie jodu w powietrzu (a może raczej w atmosferze... nie ważne, wiecie o co chodzi - wkoło nas), więc w moim regionie powinno być to ok 15 pmol/l a Filon ma 11,49 pmol/l. Dostał hormon w tabletce i nie wiem, czy nocne jego dziwne zachowanie (dyszenie, przyspieszone bicie serca) nie jest reakcją na ów hormon. Na razie wstrzymujemy się z podawaniem. Może być tak, że ma nadwrażliwość, a może to było zupełnie coś innego, co będzie się powtarzać i wymagać leczenia. W sumie nie ma on typowych, tarczycowych objawów, jednak więcej śpi i trochę wydolność wysiłkowa  już nie ta, stąd profilaktyka poszła w stronę przebadania krwi i ustalenia tego poziomu. W końcu to starszy pan już. ;-)
W takich emocjach, trudno się na czymś na dłużej skupić. Lubię mieć przemyślane działanie, a obecnie jakoś mi o to trudno. Nie porobiłam też zdjęć ani skarpetkom (czarne trudno pokazać nawet w dobrym świetle), ani innym duperelkom - powód ten sam - światło, a raczej jego brak i takie ogólnie życie w biegu. 
Dziś był moment jaśniejszy, to pstryknęłam fotki, odrobiny mej różowej radości. 
Uwielbiam hiacynty. Niestety, na działce pomimo, że dosadzam zawsze po kilka cebul, wyrastają mierne, a jeśli już kwitną, to beznadziejnie. Kwiaty niskie, tzn na krótkim pędzie. Chyba to prawda, że cebule muszą być podpędzone właściwie. W tym roku cześć cebul (kupionych wiosną do kwitnienia w domu) jesienią nie pojechała na działkę. Wniosłam więc je z balkonu. 3 już przekwitły (w listopadzie zaczęły przejawiać dziwna chęć kwitnienia), ale kwiaty miały niziutkie, jakby wbite w cebulę. Ten ze zdjęcia był nabyty, jako podpędzona cebula o kolorze nieznanym, w Lidlu bodajże. Kupujac, miał tylko 2-3 cm zielone listki, zero objawów chęci kwitnienia. Ale zakwitł. Zakwitł raz, konkretnie, piękną prostą łodygą, po czym za kilka dni zaczął wypuszczać kolejny pęd, który już nie tak piękny (o 2/3 krótszy), ale jest.

 Żeby dopełnić bieli za oknem, tym razem na słodko... domowe bezy. Mniaaaaam.... ;-)






8 komentarzy:

  1. No to w pierwszej kolejności - kciuki za Filona odpalić trzeba, a po drugie - TAKIMI bezami po oczach dawać o tej porze ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Za kciuki dziękuję. :-)
      W zamian (przekupnie ;-) ) częstuję bezami.

      Usuń
  2. I znowu kusisz!
    Hiacynt cudny. A za Filona kciuki trzymam. Może to jakieś przejściowe cholerstwo, bo zima mu nie służy?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam wrażenie, że to właśnie 'przechodzone' w czasie podrażnienie, czy co tam. Do pewnego momentu pies sobie radził, a później wygrały bakterie. Więc chyba temat przejściowy będzie, mam taką nadzieje. Ze uda nam się powrócić do formy. Że to nie początek czegoś złego.
      Każde kciuki się przydają, dziękuję.

      Usuń
  3. Sprawy spadkowo-mieszkaniowe ciągną się tak niestety, zdaje się, w nieskończoność. Takie życie, w sumie tylko to można powiedzieć, choć dobrze wiem, że jest to męczące i upierdliwe.

    Filonowi życzę zdrówka i długich lat życia :)

    A co do hiacyntów - no właśnie przed samą gwiazdką do naszej osiedlowej kwiaciarni przywieźli hiacynty, takie podpędzone, listki ze 3-4 cm. A ja sobie pomyślałam, że chyba się komuś święta pomyliły, bo dla mnie hiacynt to kwiat wielkanocny a nie bożonarodzeniowy. Zwiastuje nadchodzącą wiosnę a nie zimę. Ogrodnicy chyba jednak uważają inaczej i nie poprzestają w staraniach ;)

    Twoja roślinka zakwitła bardzo ładnie, podoba mi się ten odcień różu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ehhh... te sprawy formalne. Co dziwne te, które podejrzewałam, że mogą potrwać, wręcz, że mogą się ciągnąć poszły szybciutko, najszybciej w sumie. A dużo prostsze w moim odczuciu trwają.
      Za kciuki również dziękuję.
      Co do hiacyntów, to masz rację. Też byłam zdziwiona widząc do sprzedaży już przed świętami między gwiazdami betlejemskimi. Biznes, to biznes. ;-) Prymulki też już stały do sprzedaży takie lekko zużyte. Szkoda.

      Usuń
  4. Ja po śmierci Taty też miałam takową sprawę ,ale wszystko się zrzekłam na rzecz Mamy. Wiem ,że trudny masz okres i trzymam kciuki! Za Filonka też! Mój hiacynt zakwitł trzema kwiatkami:) ale zapachu była co nie miara. Zawsze cebulki wkopuję Mamie na działce i z tego co zauważyłam, lubią one obornik i wiosnę o czasie :) Pozdrawiam i trzymaj się jakoś Dziewczyno:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No nic, pewne sprawy w życiu przejść trzeba. Oczywiście nie od dziś wiadomo, ze prawo u nas sprzeczne i na pewno nie jest pisane z myślą o człowieku. Ale nie ja pierwsza i nie ostatnia.
      A widzisz, ja nie wykopuję cebul i pewnie to jest błąd. Z drugiej strony, jeśli one w swej przeszłości (a tak naprawdę nie znam historii hiacynta), rosły w naturze, to chyba jakoś sobie radziły. Jednak u mnie, jak wielokrotnie pisałam, ziemia słaba i bardzo przepuszczalna, więc jak nie ma wiosną należnej wilgoci, to kiszka.
      Będę się trzymać, na bank ! Dziękuję. :-)

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...