Czyli po prostu nieprzewidywalność. :-)
Jej łacińska nazwa to Tagetes.
W tym roku pomna zadowalających efektów z jesiennego farbowania postanowiłam nazbierać dużo, dużo kwiatków. Nakupowałam różne niskie i miniaturowe, głównie pomarańczowe. Wzeszło bardzo mało, średnio też kwitną. Mogłyby dużo lepiej, ale nie jest. Z resztą, jak z innymi roślinami, które miały stać się surowcem barwierskim w tym sezonie.
W tym roku pomna zadowalających efektów z jesiennego farbowania postanowiłam nazbierać dużo, dużo kwiatków. Nakupowałam różne niskie i miniaturowe, głównie pomarańczowe. Wzeszło bardzo mało, średnio też kwitną. Mogłyby dużo lepiej, ale nie jest. Z resztą, jak z innymi roślinami, które miały stać się surowcem barwierskim w tym sezonie.
Po próbach jesiennych, które wypadały różnie, tzn od odcieni ciemniejszego pomarańczowego tutaj przez odcienie stymulowane nie prawdziwym ałunem, ale siarczanem glinu i później siarczanem żelaza, do prawie żywo zielonego (na ałunie) z tych samych kwiatów, ale dłużej suszonych - tutaj. Wówczas myślałam, że pomarańczowy odcień wełna zyskuje z kwiatów względnie świeżych. Wydawało mi się, że im dłużej schną, tym kolor czarny, jaki mają nasionka wpływa na barwnik i tym samym barwienie przechodzi w zielony. Stąd pomysł testu ze świeżo zerwanymi kwiatkami.
Kwiatów niestety nie było dużo. Nie zważyłam, ale na oko, na pewno nie czterokrotnie więcej, jak zalecają.
Zalałam wodą, na dodatek deszczówką, co tym bardziej powinno zmiękczyć wodę. Postały 90 minut. Wrzuciłam wełenkę i pyrkało przez kolejne 90 minut. W garnku wełna gotowała się wraz z kwiatami. Od samego początku przędza zyskała kolor zielonkawo-pomarańczowy, taki w stronę oliwki. Czas nie wpływał nijak na kolor.
Jedyna nadzieja była w sodzie, bo zachęcona wpisem w necie, że soda intensyfikuje kolory, a z nachyłków 'wyciąga' czerwony (doświadczalnie potwierdzone) wsypałam też sody do aksamitek. Miało co najmniej dobę stać i się zmieniać. U mnie stało dwie doby i nic. No jeśli cokolwiek, to bardzo, bardzo niewiele.
Moja teoria, że farbując świeżymi kwiatami uzyskam pomarańczowy z odcieniami idącymi w czerwień nie potwierdziła się. Póki co, bo dla pełnego potwierdzenia, bądź zaprzeczenia, powinnam użyć więcej kwiatów. Dalej nie wiem, jak to jest z sodą.
A, no jeszcze jest możliwość, że moja deszczówka jest jakaś trefna.
A, no jeszcze jest możliwość, że moja deszczówka jest jakaś trefna.
Tak wygląda efekt farbowania. Ostatnie ujęcie jest, jak widać, 'bez' światła słonecznego. Wcześniejsze w popołudniowym.
Moc hezká barva se ti povedla. Na aksamitníku je příjemné, že barva drží. Je stálá. To mám ráda. Hezký den a ještě hodně příležitostí k barvení :-)
OdpowiedzUsuńDziękuję, chociaż wolałabym uzyskać pomarańczowy, piękny, intensywny, prawie czerwony. :-)))
UsuńPozdrawiam
Na tvůj dotaz na "houby" jdu odpovědět raději sem. Inspiraci jaké houby sbírat hledám na severských blogech a různých stránkách, např.: http://mushroom-collecting.com/mushroomdyeing.html
OdpowiedzUsuńhttp://en.wikipedia.org/wiki/Mushroom_dye
a další, stačí si zadat do vyhledávače heslo "mushroom dyeing"
Chtěla bych tě také pozvat do naší komunity Vlnění. Diskutujeme tam o všem možném kolem vlny, také o přírodním barvení. A kdo má co ukázat (to ty máš), pochlubí se svými výsledky pro inspiraci ostatním.
https://plus.google.com/u/0/communities/105293776569551800188
Přeji hezký den a štěstí při hledání hub :-)
Dziękuję
UsuńGrzybki pooglądałam, muszę rozglądnąć się w lesie, jak będę. :-) A na https://plus.google.com/ już się odezwałam, prosząc o dołączenie do grona. :-)
Ale efekt przecież ładny! Może się nie wysilać. Ja się zaparłam przez ostatnie dwa lata, że zrobię pomarańczowy z dalii. A dziś idąc po bazarku zupełnie obojętnie patrzyłam na bukiety dalii. Chyba mi przeszło :-)
OdpowiedzUsuńŁadny, ale chciałam inny. :-) Mówisz, żeby się nie wysilać i odpuścić ? Hmmm... jak efekt wychodzi inny, bardzo inny od zamierzonego, to fakt, łatwiej chwycić za farbki w proszku. I też mnie ciągnie do tego, jak nie wychodzi. Normalka.
UsuńMnie w tym sezonie dodatkowo wnerwia fakt, że surowiec do farbowania ten, do którego powinnam mieć łatwy dostęp, niestety nie wypalił. Nawet na targowiskach, w miejscach gdzie na ogół są różne kwiaty, z daliami, cyniami, nagietkami, etc... widuję tylko to, czego nie chce. :-)
mnie tam podoba się ten kolor :)
OdpowiedzUsuńKrysiu, dziękuję. :-)
UsuńBardzo ciekawie to zosatło opisane.
OdpowiedzUsuń