Buraczana alpaka w ilości małej, bo 70 g jest od wczoraj szalikiem. Skromnym jeśli chodzi o długość, ale o taki chodziło. Przebierałam we
wzorach, bo większość tych, co przewijają się w szalach blogowych
(zwiewnych i powiewnych) raz, że potrzebują kilometry wełny, dwa nie
pasują do mojej kurtki.
Ostateczny wybór, to darmowy Easy Lace Stole Poniżej dwa zbliżenia wzoru w świetle zastanym październikowego pochmurnego dnia.Trzecie z doświetleniem lampy. Jak widać, lampa zmienia 'wygląd' wzoru, spłaszcza go, uwypuklając jednocześnie ażur.
Na zdjęciach widoczne są też rozjaśnienie koloru, to o czym pisałam przy farbowaniu burakiem, że alpaka nierówno była zamoczona. Nie przeszkadza to, jednak w farbowaniu uważam już, by roztworu barwiącego nie było mało.
A, że jesień już robi się zdecydowanie mniej ładna, na pocieszenie dzisiejsze kadry balkonowego wrzosu. Były dwa, jeden nie przeżył. Drugi pięknie rozkwita.
Z balkonowych nowinek, ciekawostek uprzejmie donoszę, że... zakwitła mi komarzyca Plectranthus coleoides.
Dostała ostro przymrozkami i proszę, zakwitłą. Myślałam, że niestety, rozstaniemy się wraz z końcem sezonu, ale w takiej sytuacji muszę ją przygarnąć na zimę, prawda ? ;-)
To je ale rychlost! Nedávno nabarvené a dnes už se můžu obdivovat krásné šále. Ta barva je neuvěřitelně krásná.
OdpowiedzUsuńZnalazłam wzór, który sam się robił. ;-)
UsuńMam nadzieję, że kolor buraczany będzie trwały.
Powtórzę za Vlad'ką: tempo to Ty masz nieziemskie! ŁAdniutki Ci ten szaliczek wyszedł! A wrzosem też można farbować :-)
OdpowiedzUsuńMały szalik, to i się udziergał szybko. ;-)
UsuńA wrzos daje jaki kolor ? Próbować nie będę, chociaż jeden mi usechł, ale to malizna.
na moich monitorach szaliczek ma kolor ................ łososiowy ? No, taki więcej w pomarańcz wchodzi.
OdpowiedzUsuńNa wsi wszystko już dawno przemarzło, ale na balkonie kwitną dwa wrzosy. uchowały się chyba tylko dzięki temu, że to IX piętro, więc jakby cieplej ciut i balkon jest dodatkowo osłoniety
A nie, łososiowy to on na bank nie jest. :-)
UsuńU mnie jak widać, wszystko żyje. No, może oprócz padniętego wrzosu, ale on usechł szybciej, pewnie z tęsknoty za mną, jak byłam na działce. Część kwiatów w domu już, ale jeszcze myślę, jak upchać pozostałe. Na razie zapowiadają ciepłe noce. Wystawiłam nawet na balkon kliwię. Doczytałam, że powinna przejść spoczynek w niższej temperaturze.