To można się śmiać. :-)
Głośno i szczerze.
Faktycznie, moje prawo, to nie prawo - w nawiązaniu do mego poprzedniego posta. Jak pisałam, po kiepskim efekcie współpracy wrzeciona i kołowrotka, już mam pewność, co było powodem porażki. Wczoraj wszystko się błyskawicznie wyjaśniło. Wystarczyło dokładnie przyjrzeć się wyglądowi singla z wrzeciona, jak również temu, jakie skręcenie wychodzi z kołowrotka. I tak, jak przypuszczałam zadając pytanie, czy 'prawo, to prawo' - nie, moje prawo, to nie prawo. Jest dokładnie odwrotnie. To, co ja nazywam skrętem w prawo na wrzecionie nie jest tym samym, co 'pedałowanie w prawo' na kołowrotku. Żeby nie zamotać słownie, najlepiej będzie zobaczyć na schemacie skrętu singla.
Głośno i szczerze.
Faktycznie, moje prawo, to nie prawo - w nawiązaniu do mego poprzedniego posta. Jak pisałam, po kiepskim efekcie współpracy wrzeciona i kołowrotka, już mam pewność, co było powodem porażki. Wczoraj wszystko się błyskawicznie wyjaśniło. Wystarczyło dokładnie przyjrzeć się wyglądowi singla z wrzeciona, jak również temu, jakie skręcenie wychodzi z kołowrotka. I tak, jak przypuszczałam zadając pytanie, czy 'prawo, to prawo' - nie, moje prawo, to nie prawo. Jest dokładnie odwrotnie. To, co ja nazywam skrętem w prawo na wrzecionie nie jest tym samym, co 'pedałowanie w prawo' na kołowrotku. Żeby nie zamotać słownie, najlepiej będzie zobaczyć na schemacie skrętu singla.
Koniec końców, popedałowałm w prawo i mam 56 g w 220 metrach navajo. Co miłe, przędło mi się wyjątkowo fajnie. Chyba już stopy robią co powinny w tempie, jakie wymaga mój starawy kołowrotek. Jedyny problem, to odsuwający się ode mnie sprzęt. Najlepiej jest mi go przytrzymywać prawą ręką, stąd chyba nigdy nie dokonam płynnego skręcania przędzy, bo nie mogę jednocześnie używać obu rąk do przędzy. Ale i tak moje obecne zmechanizowanie rąk i nóg jest w moim odczuciu zadowalające.
Nitka nie jest perfekcyjna, nie ma idealnego skrętu, daleko jej do perfekcji. Ostateczna jej grubość wpłynie na zmianę sposobu wykonania szala. Nie wykluczam też całkowitej zmiany koncepcji i zastosowanie do szala zupełnie innej wełenki.
Zanim jednak siądę do dalszego wyczesywania alpaki muszę się pochwalić. Niedawno przyjechało pudło ze styropianowymi modelami jaj i kul oraz kolorowymi wstążkami. I musiałam, po prostu musiałam pociąć kilka wstążek i poprzyszpilać kolorowe kawałki do styropianowego jaja. Jajo ma 7 cm wysokości. Zastosowałam 3 kolory wstążek o szerokości 12mm. Przeklinając trochę szpilki, które w dużej mierze okazały się być chińskimi bublami bez ostrych końcówek, co kaleczyło wstążkę i samo jajo. Jasne, że w paczce może się zdarzyć szpilkowa niedoróbka, ale jak na jedno jajo, wyłapałam ich stosunkowo dużo z paczki 50gramowej. Cięcie wstążki, szpilkowanie metodą karczocha całego takiego jajka zajęło mi dobre 2 godziny. Praca przyjemna, czas leciał szybko i mnie samej trudno uwierzyć, że minęły aż 2 godziny. Suma sumarum dużo, bo to przecież niewielkie jajo, nieco większe od kurzego L.
I ono nie jest perfekcyjne, ma nierówne odległości, ale mnie się podoba i tyle.
I ono nie jest perfekcyjne, ma nierówne odległości, ale mnie się podoba i tyle.
A, że smętnie i wilgotno za oknem, to na koniec trochę pachnącej tęsknoty, czyli kolejna odsłona uwielbianych przeze mnie hiacyntów. Tym razem, dzięki uprzejmości niejakiej R. mam przyjemność rozkoszować się zapachem tych białych piękności. Bardzo dziękuje. ;-)
Fajne jajo. A alpaczka ma cudny kolorek!
OdpowiedzUsuńA dziad się w końcu doczekał, ktoś na nim jednak skręcił navajo!
Ta alpaka faktycznie ma fajny kolor. Sama w sobie może pozostać i równie dobrze przyjmuje barwniki. Z tym drugi, tzn z barwieniem, naturalnie ładnych wełen mam zawsze dylemat, że szkoda. ;-)
UsuńA dziada muszę pochwalić. Bardzo fajnie się nam współpracowało. Martwię się trochę, że ten metalowy dzyndzel, przenoszący ruch pedału na koło przesuwa się tak, tzn przesuwa się raczej to drewniane ramie przenoszące ruch pedała na koło tak, że metal klinuje się w otworze tego drewnianego ramienia, po czym nagle zeskakuje na właściwe miejsce. Już mi się lekko w tym otworze wyszczerbiło. :-(
Najważniejsze, że sprawa z "prawo - nie prawo" się wyjaśniła :) Jajo karczochowe i hiacynty piękne :D
OdpowiedzUsuńTak, tak. Banalne wyjaśnienie. ;-)
UsuńDziękuję. :)
Kołowrotek też mi latał podczas przędzenia, kiedy stał na płytkach albo panelach. Pomogło przestawienie go na włochaty dywanik.
OdpowiedzUsuńMój łazi i po dywanie (z wypukłą fakturą), ale tez i po takiej podkładce zrobionej z karimaty. Chyba pedałując sama go pcham. :-( Jest mały, pewnie to też ułatwia mu wszelki ruch.
UsuńA gdyby na dywanie położyć łazienkową matę antypoślizgową i na tym ustawić kołowrotek? Myślę też o dopasowaniu wysokości krzesła, abyś mogła wygodnie prząść i oprzeć plecy podczas pracy. Może skrócić nogi w jakimś starym krześle.
Usuń:D - tak sobie myślałam, że po dokładnym zapoznaniu się z skrentem od razu znajdziesz odpowiedź.
OdpowiedzUsuńBardzo mnie to cieszy, że sprawa się wyjaśniła :))
A skoro kołowrotek się przesuwa podczas przędzenia to weź jakiś stary chodnik ale na tyle długi by postawić na nim kszesło, na którym siedzisz i kołowrotek to powinno załatwić sprawę :))
Serdeczności
:-)))
UsuńJeśli chodzi o przesuwanie się kołowrotka, to nie wiem, czy to jest cecha złej techniki przędzenia, czy osobnicza kołowrotka. Ten mój jest niski i raczej mały. Siedzę na kanapie, na brzegu, właściwie częściowo wiszę w powietrzu. Typowe krzesło jest za wysokie (sama jestem niska). Aldona uprzedzała, że jej się ten kołowrotek przesuwał na parkiecie, ale mnie się przesuwa też i na podgumowanej karimacie, i na dywanie. Nie telepie się w jakiś widoczny sposób, tylko po niedługim czasie jest dalej ode mnie i tyle. :-) Ruch raczej odczuwalny po chwili, niż spektakularnie zauważalny. Popróbuję ulokować się razem z jakimś siedzeniem na jednej powierzchni z kołowrotkiem, jak radzisz. Możliwe, że nie trzymam należnej odległości od kołowrotka.
Fajnie, że wiesz, co było przyczyną kłopotów. To kolejny , dobry powód, by mimo wszystko używać określeń fachowych. , w tym wypadku Z i S.
OdpowiedzUsuńTwoje kręcenie w prawo musi dodatkowo kryć jakieś tajemnice. Sprawdziłam swoje nici, sprawdziłam literaturę i jestem pewna, kręcenie w prawo i wrzeciona, i kołem kołowrotka zawsze daje skręt Z. Naprawdę nie ma znaczenia jakiego narzędzia używasz .
Wybacz to wymądrzanie, ale wiem, że nasze posty czyta wiele uczących się przędzenia osób i żeby i im się zgadzało podsyłam fragment strony o skrętach S ( przeciwnie do wskazówek zegara, czyli w lewo ) i Z ( zgodnie ze wskazówkami zegara, czyli w prawo ):
“When we learn to spin, it is drilled into our heads that we must spin our singles clockwise (Z twist) and ply our yarn counterclockwise ( S twist)”
Całość materiału jest pod tym adresem:
http://www.bellaonline.com/articles/art51455.asp
A ja właśnie sobie cenię rady i rzeczowe rozmowy, więc wielce zadowolona jestem z takich wpisów. :-)
UsuńSpecjalnie nie używałam terminologii S i Z, wolałam narysować, co mi wyszło z 'analizy'. Przy czym od razu powiem, że pierwsze navajo robiłam identycznie, jak poprzednie nieudane i ono nie miało problemu. Jedyna różnica - nieprzewijanie singli. Przyznaję, że logicznie nie wszystko układa mi się do kupy, stąd był pierwszy post w temacie skręcania. Z dystansem też podchodzę do określeń obrót w prawo, obrót w lewo, bo pomimo, że nie mam kłopotów z określaniem kierunku (prawo, lewo), o tyle dla jasności też wolę określenia zegarowe.
Skoro o kręceniu jeszcze, to mam pytanie, bo ja na żywo niewiele kołowrotków widziałam, jak jest z tymi kierunkami. Koło kołowrotka jest umieszczane w różnych miejscach kołowrotka, jak jest z kierunkiem napędu przekazywanego z pedała ? Jak to się przekłada na skręt singla ? Może tu jest sedno sprawy ?
Cieszę się bardzo :)
UsuńMasz absolutnie racje co do tego, że nie zawsze określenie w prawo musi oznaczać w prawo. Umiejscowienie koła na kołowrotku nie ma wielkiego znaczenia. Decydujący za obracanie się jest naciąg.Prawidłowo założony, kiedy wprowadzamy koło zamachowe kołowrotka w ruch zgodnie ze wskazówkami zegara, będzie kręcić szpulkę w prawo, ale... jeśli zrobimy na naciągu pojedynczym ósemkę ( to się może zdarzyć gdy sami zakładamy sznurek albo dołączony pasek jest mocno za długi i nie wiemy jak go skrócić) to choć koło będzie się obracało zgodnie ze wskazówkami zegara, szpulka popędzi w lewo.Podobnie może być z założonym naciągiem podwójnym, skręconym przez przypadek w dwie ósemki.To się może zdarzyć.
A ja już myślałam, że koła zamachowe mogą być rożnie umieszczone względem pedała i wrzeciona, przez co nie każdy kołowrotek zwija w tym samym kierunku przy tym samym kierunku pedałowania.
Usuńależ piękny kolor tej włóczki :)
OdpowiedzUsuńu mnie też smętnie i smutno. Słońca to ja całą zimę nie widziałam :( Ale dzisiaj wyszło i świeci :D
No ba, co natura, to natura. ;-)
UsuńU mnie słońce i wczoraj i dziś. Ale nie za długo, żeby nie rozpieszczać. Teraz wieje, jak nie powiem... jak.