Czaiłam się długo, bo to, co chciałam nijak nie pasowało. A chciałam energetyczny, ognisty ceramiczny 'kamyk' na palec. Koniecznie duży. Tyle, że wszystkie duże były za duże, jak na moje kończyny. Chciałam kwadratowy, mam okrągły. Jedyny, który rozmiarem w sumie też nie tak małym, ale jednak mniejszy, pasuje na tyle, że mogę swobodnie używać palców. Chyba nie muszę pisać, że oczywiście nie jest energetycznie ognisty. ;-) Tak więc... suma summarum, zadowolona jestem na okrągło i na zielono. W sumie, taki wiosenny, radosny kolor i finał. Przesyłka przyszła z Domu Mokoszy.
Taki miły akcent na koniec nerwowego dnia.
A nerwowy piątek był z powodu Filona. Postanowiliśmy powtórzyć wyniki krwi, bo te środowe były gorsze od poprzednich i dlatego była decyzja o dalszej diagnostyce. Byłam bardzo zdziwiona, bo na moje oko, pies ma się dużo lepiej, niż poprzednio, a tu taki szok. Rozumiem, że pies się starzeje, że zdrowie w tym okresie się pogarsza, że w końcu musi być przykry, ale prawdziwy początek końca, jednak bardzo mnie to zaskoczyło, bo pies nie budzi podejrzeń. A, że ja z tych, co wolą wiedzieć niż się domyślać, więc ... do MedWet-u. Powtórzyliśmy podstawowe badania krwi - dużo lepsze (Bóg wie dlaczego takie różnice) od środowych, chociaż anemiczne nieco (mało czerwonych krwinek i niższa hemoglobina). Już wiem, że pies ma niski hormon tarczycowy (T4) i to może mieć wpływ na ten stan, ale lepiej przyjrzeć się, czy coś jeszcze się nie zaczęło dziać. Podejrzenia w kierunku nerek nie potwierdziły się na usg, a i mocz okazał się też być prawidłowy. Za to usg wykazało zmiany na śledzionie. Zmiany w tym narządzie statystycznie, to w dużym procencie niestety nowotworzenie. Jednak niekoniecznie, bo chociażby histopatologia śledziony Esty, była ok. Szkoda, że biopsji nie można zrobić. Na razie skupiamy się na żelazie, by wesprzeć czerwone krwinki. Filon czuje się dobrze, ma apetyt i na oko wygląda ok. Prawda taka, że gdyby nie rutynowe, kontrolne badania, wcale bym niczego nie podejrzewała. Paradoksalnie nie panikuję, podchodzę spokojnie, bo póki pies się czuje dobrze, nie chcę wymyślać i kombinować. Będziemy monitorować krew. Czas pokaże, jakie decyzje będą następne. Co się będzie działo. Na razie żyjemy, jak co dzień. Oby jeszcze jakiś czas. Chcę zwyczajnie, by starość miał w miarę dobrą. Na ile się nam uda.
Z weselszych, codziennych spraw, to oczywiście nabyłam kolejne cebule hiacyntów. Ponieważ miały tylko krótkie, zielone liście, kierowałam się kolorem cebul. Chciałam jaśniutkie i będą różowe, ale jak inne od wcześniejszych - kwiaty pojedyncze duże i rzadko umieszczone na łodydze. Nie powalaja też zapachem. Może się to zmieni, jak więcej kwiatków rozkwitnie. Podobał mi się dziś szczególnie w promieniach słońca.
I, żeby nie było, że nic się nie dzieje twórczego. W ramach wietrzenia szafy, a przyznaję, że po kolejnym w niej upychaniu, postanowiłam w końcu przerobić zalegające resztki. Projekt, jak to u mnie, na oko. Więc już zaliczyłam jedno prucie. Miłe o tyle, że polegało na zbieraniu oczek celem dopasowywania do sylwetki - założyłam, że jestem innego (większego) rozmiaru. :-)
A to taki nic nie mówiący zwiastun. Chyba, że ktoś pokusi się o zgadywanie.
Dzieje się powoli, bo niestety, ale popołudnia jeszcze trochę zaprzątnięte sprawami codziennymi. Odłożyłam zupełnie na bok pranie strzyży, bo w tym wszystkim, jeszcze czeka mnie jutro wymiana armatury i w łazience i w kuchni. Głupio byłoby, aby cała wanna zawalona była kłakami owcy. :-) A muszę działać szybko, bo pękła mi na zgrzewie wylewka i woda z kranu przy zlewozmywaki leje się w losowych kierunkach. Przy okazji już wymieniam też i w łazience. Nie wiem ile czasu powinny wytrzymać baterie, ale te sypią się po 6-7 latach. Nowe mają gwarancję na 5 lat. Chyba więc moje pracują już ponad normę. Pomimo to, czuję się zaskoczona. Wydaje mi się, że niedawno się tu wprowadziłam, a to już koleny rok się zaczął. Czas leci... .
Pierścioneczek bardzo, bardzo. Hiacynty bardzo, bardzo. Robótka zagadkowa, nie wiem, co to może być. Z Filonem może będzie dobrze, jeśli po nim żadnej choroby nie widać. Ja się już też zaczynam martwić, chociaż mój jest ośmiolatek. Z tą prostatą niby dobrze, ale taki gapowaty się zrobił i żarłok. Psiska powinny żyć dużo dłużej!
OdpowiedzUsuńTak, psy jakoś zdecydowanie za krótko żyją.
UsuńTeż jestem za tym, by to udoskonalili tam gdzieś, za Tęczowym Mostem...
Trzymam kciuki za FIlona!!!
OdpowiedzUsuńDziękujemy, kciuków nigdy za wiele. ;-)
Usuń"Kamyk na palec" bardzo mi się podoba :) Jest wspaniały :) Za zdrowie Filona trzymam bardzo mocne kciuki.
OdpowiedzUsuńKamyk fajnie się nosi. nie przeszkadza w pracy, więc super. No i regulacja obwodu - u mnie konieczność, praktycznie się sprawdza.
UsuńKciuki prośmy zaciskać stale i mocno, nawet podczas dobrego Twego pichcenia. ;-)