Ze względu na różne sprawy, zdjęcia robione były dziś. Po głowie chodzą mi różne małe pomysły, ale nie po pracy, to już jestem dość wypruta, przysypiam. Zamiast się męczyć wolę poczytać, chociaż tez szybko padam w poduszkę. Jakieś prochy zacząć łykać, z energią w pigułce ? ;-)
Jakiś czas temu, niewypały powiązałam sznurkiem, właściwie woskowaną nitką szewską. Bałam się, że jak je gdzieś zwinę do pudełka na przechowane, to się splącze i dostanę wścieklizny przy rozplątywaniu, ale nie... woskowanie zapobiega plątaniu. I fajnie.
Skarpetki zrobione są banalnie - prawo, lewo i co jakiś czas przełożenie, czyli warkocz. Nitka cienka, jakaś ze starych zapasów, bez etykietki, nie wiem więc co to.
A teraz coś dobrego, radosnego i pachnącego. Faworki trydenckie, czyli nieco inne, bardziej idące w stronę pączka, które pamiętam z przedszkola. Odkąd je odkryłam (dzięki Nutince), robię chociaż raz w roku.
I na koniec trochę kolorów i zapachów jako kontrast do tego, co za oknem. U mnie szaro, smętnie, trochę białawo, taka zimna wilgoć. Dlatego nie potrafię się oprzeć, by nie pokazać kolorów. Żałujcie, że nie czujecie zapachu hiacynta, niesamowity jest ! Chyba te blado niecieskie są najbardziej aromatyczne.
Z robótkowych rzeczy, dalej trochę skręcam na wrzecionie rozpoczętej cienizny. Na druty wrzuciłam też włóczkę. Docelowo ma być sukienka, krótka, prosta, jak użyte na nią włóczki.
O, skarpety! No, niczym mnie sie chyba nie da bardziej zachwycić niż skarpetami. To jakiś świr. No, może Twoje niewypały mogłyby ze skarpetami pokonkurować!
OdpowiedzUsuńHehe... Skarpeciara :P
UsuńAle prawda, że masz przerób w temacie niesamowity. :)
Jak na "nic nowego" to niezle sie dzieje u Ciebie Asiu ! Niewypaly podobaja mi sie bardzo, lubie takie niewymuskane ozdoby, skarpety oczywiscie dla mnie "czarna magia", podziwiam ,lecz sama nie umiem zrobic, wydaje sie zbyt skomplikowane...a faworki...hmmm...przydalby sie przepis na takie !
OdpowiedzUsuńDzieki za kolory i kwiaty, usmiech pojawil sie na mojej twarzy...
Serdecznosci wiele sle !
Czarna magia, bo czarne skarpety ! Weź się za kolorową wełnę, to od razu same się zrobią. :-)
UsuńPrzepisik na takie faworki - u mnie to się lokalnie mówi 'chruściki' - o tym rok temu pisałyśmy wrzucę, a jakże. Szczerze mówiąc, myślałam, że zrobiłam to rok temu. :)
No to witaj w klubie zniechęconych rękodzielników ;) U mnie też niewiele nowych wytworów, z różnych powodów, ale głównie przez brak zapału i niechcemisiejstwo. Byle do wiosny. Faworki bardzo apetyczne :) No i kwiatki śliczne, chociaż im się chce ;) Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńAno... pomysły i zamiary mam, jednak z tą realizacje, to bardzo topornie idzie. Już się zastanawiam, na co czas 'tracę'. W pracy, jak pomyśle o popołudniu i wieczorze, to tyle czasu wydaje się, że przede mną. Przyjdzie co do czego... jak zwykle, klapa. Pogoda dowala swoje, bo niby mróz, ale taki dość rozlazły. Bakcyle się mnożą, słońca brak, to człowiek, jak przetrącony.
UsuńTak, kwiaty są nie do zastąpienia. Co mi tam świadomość, że ogrodnicy pędzą dla kasy, że te kwiaty może i lekko przemarznięte, etc... Dają energię i tyle, Chociaż, albo aż tyle. :)
u mnie sterczy jeszcze choinka (bo ładna i bo nie chce mi się jej rozbrajać...) a obok w donicach rosną jak dzikie tulipany i krokusy...
OdpowiedzUsuńnaszyjnik jest śliczny!
A, choinkę to też mam, a co ! :-)
UsuńMogę mieć cało rocznie, bo lubię.
Dziękuję.
Ja swoje styczniowe robótki do śmietnika wyrzuciłam! To dopiero były niewypały!:) Piękne skarpetki i biżutki:) Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuń