Pages

10 września 2012

Zaskakiwanie - ciąg dalszy

Ten post miał być przed kaktusowym, ale natura wepchnęła się nieco z realizacją swego zaskoczenia. Cóż było robić ?! ;-) 
Ano właśnie.
Nadrabiam więc zaległości i tym razem będzie o tym, jak ludzie potrafią zaskakiwać. Pozytywnie oczywiście. I to ludzie wirtualno-realni, czyli poznani dzięki netowi, ale jak najbardziej realni.  Popołudnie czwartkowe spędziłam w pięknym otoczeniu podmiejskiej zieleni, przy pysznym, domowym serniku nowojorskim (mam nadzieję, że niczego nie pokręciłam) i kawie, w towarzystwie uroczej Alicji - Tkackie historie. Ala dzieliła się chętnie wiedzą o tym, co sama tworzy, czym się pasjonuje. Obdarowana zostałam workiem runa merynos i ... (tu można mi łeb ukręcić, ale nie pamiętam - tak byłam urzeczona dotykiem wspomnianego) i próbka czarnego runa (Finnish od E-wełenki), no i wspomnianym ciastem.


I końcu zobaczyłam na żywo, jak właściwie kręcić zdjętą przędze z motowidła, by otrzymać piękny 'warkocz', a nie coś, co mi do tej pory wychodziło. Miałam okazję poobserwować pracę Ali na kołowrotku. A patrzyłam dość łapczywie, bo oczekiwałam na przesyłkę od Finextry. Nie spodziewałam się jednak, że gdy wrócę, u sąsiadów na parterze będzie czekał na mnie 'dziadek', bo tak go właśnie Aldona nazywa - jej stary kołowrotek ! Jupiiiii. Poniżej na szybko, zdjęcia dziadka (nie tak starego, jak ten widziany u Alicji). Zostawiła mi na szczęście nawiniętą na wrzeciono przędze, bym nie błądziła zbytnio i nie tworzyła własnej wersji. :-) Wcześniej dostałam też dość dobrą instrukcję, jak postępować z kołowrotkiem, którą powoli zacznę wdrażać w życie. Póki co, uczyłam się... pedałować. :-)
To wspomniany. Zdjęcia zrobione już po 21.00, pełne emocji, bez dbałości o szczegóły. ;-)



Tak naprawdę, to czasami brak słów, by wyrazić swą wdzięczność. Tak jest i teraz. Pozostaje mi powiedzieć: 
Dziękuję, naprawdę dziękuję. :-)

15 komentarzy:

  1. Ho, ho, to teraz nic innego Tobie Asiu nie pozostaje jak ćwiczenia przy kółku przed Światowym Dniem Przędzenia, który już w sobotę :))

    Więc nasze następne spotkanie już przy kołowrotkach? ;)

    P.S. Wełenka to runo merynosa polskiego z dodatkiem czarnogłówki. To wełnodajne istoty: http://polskiewrzeciona.wordpress.com/2011/08/15/welna-ze-szczesliwych-owiec/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O... dziękuję za uzupełnienie wiedzy. :-) Co do spotkania, to kto wie, kto wie ;-)
      Skoro w sobotę przypada taki dzień, to postaram się dla przyzwoitości chociaż coś ukręcić, bo zapowiada mi się weekend niestety w nieco innym klimacie. Miły, ale nie robótkowy.
      Cały czas się zastanawiam, jak suszyć to runo.

      Usuń
    2. Runo po wypraniu i odciśnięciu nadmiaru wody należy rozłożyć na dużej powierzchni, np. na starym prześcieradle, żeby swobodnie sobie schło i miało dostęp powietrza.

      Usuń
    3. Ale nie musi na powietrzu ? Bo obawiam się, że mi zwieje.

      Usuń
    4. Nie, nie musi. Wystarczy uchylone okno. Ja też niestety obrabiam runo w warunkach blokowych ;)

      Usuń
    5. Do tej pory prałam po przędzeniu.
      Trzeba będzie pokombinować. ;-)

      Usuń
  2. Piękne prezenty Asiu. Gratuluję wspaniałych znajomych. Tacy ludzie przywracają wiarę w drugiego człowieka

    OdpowiedzUsuń
  3. Wspaniałe prezenty!:)Są na tym świecie ludzie,którzy potrafią zaskakiwać w swej dobroci,ale jest ich za mało!:) Pozdrawiam i miłego kręcenia:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Za mało... hmm... może właśnie dlatego trzeba głośno doceniać, by inni się zarazili. ;-)

      Usuń
  4. Podziwiałam Twoje wrzecionowe nitki a teraz życzę Ci kilometrów uprzędzionej przędzy na nowym sprzęcie :)))
    Tak się zastanawiam może jak to runo nie jest bardzo brudne, bez roślinnych zanieczyszczeń i jak nie przeszkadza Ci zapach to może spróbuj prząść bez prania takie tłuste. Ja tak przędłam runo naszych owiec, prałam dopiero w motkach i było dobrze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Póki co, raz siadłam na dłużej. Jasne, że miałam chęć chociaż metr przędzy skręcić, tym bardziej, że czesanka na wrzecionie była 'zainstalowana', ale koło kołowrotka złośliwie kręciło się a to w lewo, a to w prawo. ;-))) Wyobrażasz sobie, co działo się z nicią. :-)))
      Mam chęć na to brudne runo, bo jakoś niespecjalnie mnie przeraża, możne podczesanie wystarczy... Ale jeszcze nie odważę się wziąć go na kołowrotek, jeśli już, to wrzeciono. ;-) Na kołowrotek powinna iść czesanka z taśmy, jak dla mnie na początek. Muszę nauczyć się zgrać stopę z ręką. Dziadek Aldony ma swe prawa i to ja muszę się dostosować. :-)))

      Usuń
  5. Ale miłe spotkanie :) A runo , to jedno z mich ulubionych - właśnie je farbuję . Potrafi znieść bardzo dużo, nie filcuje się , można je prząść bez prania i jest idealne dla zaczynających przygodę z przędzeniem .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :-)
      Nie filcuje się ? Przy obróbce, czy w ogóle się nie da świadomie sfilcować ? Bo ja te ścinki, co odkładam na bok chciałabym właśnie wykorzystać do filcowania.
      Póki co, wyczesuję. Wczoraj całą porcję wyczesanego jednak potraktowałam kąpielą wodną. Ono po wyczesaniu jest faktycznie bardzo już fajne do przędzenia, ale jak dla mnie trochę za mocno się lepi cześć strzyży. Pewnie jak wyschnie, będę miała znowu do podczesania, ale ogólnie wyprane fajnie wygląda. Jest ładnie zluzowane.

      Usuń
  6. Nie napisałam dokładnie . Filcuje się oczywiści, jak każda wełna, kiedy użyjesz jej do zrobienia wyrobów z filcu. Ale nie filcuje się podczas gotowania i farbowania w garze i mieszania oraz podczas płukania. Nie trzeba się z nią obchodzić tak delikatnie jak z ... ( chciałam napisać jajkiem ), ale lepiej będzie merynosem :)

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...