Wczoraj poranne mgły i przymrozek w miarę były względne, tylko poranne. Jednak dzisiaj... i konkretniejszy mróz i mgła. Mgła, która tylko na krótko, w południe na tyle się rozrzedziła, że się rozjaśniło, ale już wychodząc z pracy, mgła była porządna. Na tyle, że miejscami widoczność ok 50 m.
Pamiętacie takie państwo Jugosławia ?
Zaczęłam przerabiać starszy zapas włóczki. Na banderolce pieczątka 2003r, pochodzenie, właśnie Jugosławia. Aż zajrzałam w Google, by odświeżyć sobie pamięć, bo coś mi się w datach nie zgadzało. Mieszanka akrylu i moheru. Nie sprawdziła się w początkowo planowanym w liściastym wzorze. Miał być szal (na prezent), ale zapadła decyzja - otulacz. A ponieważ wcześniejszy się sprawdza, ten też będzie taki.
Odnalazłam też blog, który zainspirował mnie i do tego, jak i do wcześniejszego otulacza. To blog MonDu.
I cały czas mam dylemat, czy farbować alpakę, czy sobie odpuścić. Z jednej strony, naturalne jest piękne, z drugiej... ile można mieć brązu i ecri ? Sama nie wiem, pomysły snują się po mojej głowie prawie tak samo, jak mgła pomiędzy moim blokowiskiem. I niby coś widzę, a jednak się rozmywa. Macie czasami też takie dylematy ?
Z farbowaniem dylematów nie mam, ale zawsze sen z powiek spędza mi konieczność zdecydowania się czy przędę włóczkę w 2 ply czy navajo. Zanim sprzędę singielka to z 5 razy mi się zmieniają plany.
OdpowiedzUsuńFilmik też mi się podoba.
U nas też mgła się rozpanoszyła.
Jeśli miałabym farbować dla samej przędzy, to nie ma sprawy. Lubie bawić się kolorami, ale jeśli chodzi o ostateczny wyrób, to łatwiej mi farbować włóczkę. Z merynosem też jakoś oporów nie mam, ale przy alpace, już, jak pisałam. :)
OdpowiedzUsuńA co do przędzenia farbowanej czesanki, to o ile nieprzewidywalność jest dla mnie plusem i kręci ;-) To później nie zawsze super kolorystyka w przędzy jest równie fajna w dzianinie.
Navajo na wrzecionie jeszcze nie próbowałam. To kolejny wyrzut sumienia. :)))
Mgła dziś mniejsza, tzn widoczność lepsza, ale bez szaleństwa. Na szczęście nie było mrozu.