Pages

24 listopada 2011

Dzień Misia

- 25 listopada. Jutro. Dowiedziałam się kilkanaście dni temu, przypadkowo, z netu. W sumie fajne święto, bo kto z nas nie miał w swym życiu chociaż jednego misia. :) 
Pluszowego, kudłatego bardziej, bądź mniej, wspaniałego przyjaciela, powiernika tajemnic, pocieszyciela w trudnych chwilach. Nie pamiętam tego swego pierwszego misia, ale wiadomo, jak to w latach PRLu zabawki nie były tak urocze, jak dziś, więc i misie urodą pewnie nie grzeszyły, jednak przecież były i tak dla nas najpiękniejsze. Miś, którego dobrze pamiętam był prezentem od cioci, przywiezionym z ZSRR, był zółty i ciągle chorował, więc ciągle dostawał zastrzyki, po czym ciągle wisiał na lince za uszy, bo z niego kapało. To pewnie misiowe poty były, po tych super zastrzykach. :))) Z sentymentem wspominam też dobranockowego Misia Uszatka. Coralgol już nie zyskał takiej mojej sympatii.
Co by nie mówić, nie pisać miś, to miś. Nigdy nie zawodzi, w przeciwieństwie do ludzi (tego wątku lepiej dziś nie ciągnąc...), zawsze z zaciekawieniem słucha tego, co mamy mu do  powiedzenia. I co z tego, ze nie mam już 5 lat. Patrząc po wpisach w wątku Candy, też kochacie misie ! :)
Spod szydełka wyszło już mi sporo misiów, nie byłabym w stanie chyba tego ogarnąć. Ale ten poniżej, to na pewno pierwszy filcowy. Właściwie to ... przedstawiam Wam misię Balbinę. 



Balbina może nie jest doskonała, ale potrafi sama stać, ha ! I nie ma drutów w środku.
A w necie pełno blogów z misiami. Snując się przez ostatnie 2-3 dni od bloga do bloga, szczególną mą wagę przyciągnęły misie na blogu sTwory Wyobrażni i u Evgenii Aksenovej Bears for People. Był jeszcze blog z misiami szytymi, dużo wiekszymi, ze sztucznego futerka, ale w tej chwili nie mogę znaleźć.
Nie zapomnijcie Waszym misom uścisnąć świątecznie łapy. :)

Przed chwilką natrafiłam na blog Roszpunki, a tam... misie. :)

13 komentarzy:

  1. Ależ boska Balbinka! :)

    Ja też Dzień Misia zamierzam uhonorować biorąc Misia i łażąc z nim jutro po szkole :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Piękna Balbinka - taka romantyczka.
    A ja misia nie mam, co za szkoda...
    Za to Balbince całuski przesyłam!

    OdpowiedzUsuń
  3. jaka Ona piękna, ta panna Misiowa!
    mam tego swojego, z dzieciństwa, cudem uratowanego od wyrzucenia podczas przeprowadzki babci dawno dawno temu (jako dziecię dużo bywałam u babci i tam został Miś).
    Uszatka uwielbiam i ku mej radości - moje Córki też :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Piękna Balbinka :) Mój misio ma ponad trzydzieści lat nie ma ręki ani nogi ... :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Przypomniałaś mi szczenięce lata :) Nigdy nie lubiłam lalek i do dziś wzbudzają we mnie raczej niechęć, zwłaszcza te plastikowe czy ceramiczne - kojarzą mi się z... zresztą nieważne. Miałam kilka misiów, ale jednego ulubionego, spałam z nim chyba tak gdzieś pod 15 rok życia :D Nie był może przepiękny, ale to był Ten Jedyny. Nie robiłam misiowi zastrzyków, bo to by go pewnie bardzo bolało. Mało komu w ogóle pozwalałam go dotknąć, żeby mu nie zrobił krzywdy :).

    Ściskam łapkę Balbince a Ciebie pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  6. Bo wszystkie misie 'pienkne som !' :)
    Widzę, że tez macie misiowy sentyment.
    Tobatko - czy już leżysz z misiem, czy jeszcze w pracy ? ;)
    Agatko - Uszatek jest ponad czasem. Fajnie, że też ceniony przez najmłodszych.
    Violu - a gdzie pogubił kończyny ? Jakiś weteran, ale to zawsze ten misiu. :)
    Tysiu - dobrze, że ten Twoj Jedyny nie chorował tak mocno, jak mój. :)))

    A Balbina pęka z dumy. ;-)

    OdpowiedzUsuń
  7. Uściski dla Balbiny :) Urocza jest <3

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja mam misi pełną półkę, mam nadzieje że Twoje będą kiedyś tak sławne jak misie Bukowskiego:)

    OdpowiedzUsuń
  9. Uroczy misiak:)Pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
  10. Właśnie wróciłam ze szkolenia.... Daleka do łózka jeszcze droga, ech... Nie ma lekko :)

    Miłego weekendu :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Cudowny miś!
    Ja mam do misiów straszliwą słabość. Nie potrafię przejść obojętnie obok jakiegoś, który mnie zauroczy... Na całe szczęście teraz mam wymówkę dla przynoszenia kolejnych misiaków do domu - 2,5letniego synka, który miłość do tych stworów odziedziczył zapewne po mamusi ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Mój miś z dzieciństwa miał na imię... Adolfek (nie wiem skąd mi się to wzięło), był wypchany trocinami i urywała mu się głowa, mama mu ją przyszywała. gracha

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...