Poschła siana bawełna już kilka tygodni temu. Zachowała się zupełnie, jak poprzednie. Niby jakieś plamki na liściach i poszło. Może spróbuję jeszcze raz. W sumie nasionka jeszcze są. Może wysiew letni będzie szczęśliwszy ?
Stosik tkanin zasadniczo się nie zmienia. Mam chęć, ale z realizacją... jak zwykle. Coś nie potrafię się zdecydować na konkrety. Brak impulsu ? W tyłek ?
A potrzeby mam...
Jak zwykle, koszulkowe. Upał za oknem, przydałoby się coś. Mam całe stosy zgromadzonych na Pinterescie pomysłów, tzn potencjalnych pomysłów ale jednak , już nie tak chętnie, jak a początku, sięgam po nożyczki i tnę na oko. Wyrosłam ? Dorosłam ? W gazetkach bida. :-( Jakoś tak mam, że ostatnio, to nawet nie było modelu w gazecie, który by zmotywował mnie do jej zakupu. Nie wiem, co się dzieje.
Upały zmotywowały mnie do wyciągnięcia kilku szmatek. Miała być tunika. W miarę prosta, z delikatnych 'jakby' trzech falban. Okazało się, że tkaniny jest tak dużo, że jak odetnę, co chcę, to zostanie coś, z czym nie wiadomo, co zrobić. Trochę to przykre. Więc... powstała nieco dłuższa tunika, która ostatecznie okazała się być sukienką. Obawiałam się, że będę w niej wyglądać po prostu grubo, ale nie... chyba przypadkiem natrafiłam i na ilość marszczeń i na odpowiednią szerokość 'pasów'. Początkowo wydawało mi się, że wysokość łączenia górnej części ze środkową powinna być niżej, pod piersiami, ale (przypadek), że wyszło wyżej, co ostatecznie okazało się trafionym rozwiązaniem.
Musiałąm pokombinować z rękawkami, bo w pierwszej fazie były jednak nadto ciasne, ale udało się. Nawet w upały sukienka jest przyjemnie zwiewna, a cienka, zwykła bawełna daje radę. Najważniejsze, że się nie gniecie. :)
Wszystko nie tylko fajnie się nosi, ale i pierze, prasuje (nie sądziłam, że to napiszę ! :) ), bo oczywiście sukienka powstała z 3 tygodnie wcześniej.
Zawsze jeden materiał mniej w szafie. A sukienka kojarzy mi się z latami 80-tymi bo moja mama miała wtedy podobne sukienki i spódnice. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNiedawno spotkałam się, że opisem, że to są luźne sukienki idealne do tenisówek, czy trampek. Hmmm... może i faktycznie, tylko akurat nie do moich obecnych... wrzosowych. :D
UsuńPozdrawiam serdecznie
Fajna, taka i do latania po ogrodzie, domu, a jak zabraknie to i do spania :-) Ja tak robię z różnymi koszulkami takimi, czasem w nich chodzę a czasem śpię :-)
OdpowiedzUsuńMój Boże, dlaczego ja nie nosze sukienek, o żadnej porze roku... Świetna!
OdpowiedzUsuń