I powoli zaczyna się czas na najlepsze krajowe owoce. Czereśnie ! W tym roku jednak własnych raczej nie będzie, bo majowe chłody zrobiły swoje, w sklepach jeśli są owoce, to z ceną kosmiczną, pozostaje chociaż nacieszyć oczy obrazkami (póki co :) ).
Jak nie kupić kawałka takiej rypsowej tasiemki ? No jak ?
Może obrazki mało 'męskie', ale cóż. Liczy się nietuzinkowość i indywidualizm. :)
Tym razem spód podszyłam cienką dzianiną bawełnianą w kolorze bladej zieleni (ciemna byłaby lepsza, ale nie posiadam). Trochę też zmieniłam mocowanie paska zaciskowego charakterystycznego dla obroży typu martingale. Poprzednio było to zwyczajnie luźno puszczone na pasku taśmy półkółko. Jednak praktycznie, gdy to półkółko jest bez stabilizacji, zwyczajnie obraca się wkoło, co jest trochę niefajne wizualnie. Praktycznie na nic nie wpływa, ale mnie drażni. Stąd tym razem półkólko jest zablokowane między taśmami i nie bardzo ma możliwość obrotu. Czy to wystarczy, pokaże praktyka. Innym rozwiązaniem jest zastosowanie zamiast półkółka kółka i po problemie.
Do obroży tym razem jest nieco dłuższa smycz, ale już bez obszycia kolorową taśmą. Chyba smycz z owocami byłaby już nadto i wszystko przybrałoby komiczną formę w połączeniu z blisko 100 kilogramowym pieskiem. :)
Pierwsze testy obroża przeszła już na działce.
Pięknemu we wszystkim ładnie. :-)
OdpowiedzUsuńTak mówi powiedzenie. :)
UsuńDziękujemy