Pages

31 października 2016

Dzisiaj

Nie będę pisać o Halloween. Średnio leży mi ten dzień, podobnie, jak Walentynki czuję, że to ciągle próba przeflancowania do naszych tradycji czegoś szalenie komercyjnego. O ile czerwone serduszka już mnie nie drażnią, stały się obojętne, o tyle świecącym dyniom zdecydowanie mówię 'tak'. Lubię ogień, płomień, jego przesłanie i ciepło, jakie daje.Lubię energetyczny kolor pomarańczowy, i dynię, jako taką. Dlatego corocznie małą dynie przerabiam na lampion i cieszę się, jak dzieciak. Jednak zdecydowanie bliżej mi, klimatycznie i emocjonalnie do naszych słowiańskich Dziadów


Joszko potraktował dyńka jak piłkę i z wielką radością kopnął lampion. Moje szczęście, że kopnięta dynia od razu zadusiła płomień świeczki.


I pomna tego, co któraś z prządek na grupie prządek napisała, że przędąc w Dziady nić, można wprząść dusze ( ;-) ) skupiam się dziś na dzierganiu. Chyba nic i nikogo nie wdziergam. :) Przerabiam wcześniej barwioną nowozelandzką.  






2 komentarze:

  1. ...i dyniowa zupa krem, albo placuszki z dynią. Och, pychota :-))...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też tylko, jak dyniowa, to krem. Mlask ;-) Z placuszkami na razie mam mierne doświadczenie, bo robiłam lata temu, pierwszy raz, nie wiedząc, ze dynię trzeba zdecydowanie dosmaczyć i to, co mi wyszło, było... dość nijakie i zrażające. :D

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...