To efekt ostatnich poszukiwań merynosa orzechowego. Tak, powywlekałam prawie wszystko z szaf, merynosa dalej nie ma, ale stwierdziłam, że najlepiej zutylizować pozostałe z dawnych czasów pojedyncze motki, czy kłębi 'bógwieczego' w czymś konkretnym. Niestety, motki dawno czasowe mają to do siebie, że są mieszankami sztuczności. Na niektórych metkach była szumny napis 'im Angora Style', który mógłby niewtajemniczonego wpędzić w maliny, ale chociaż 25-30 % angory w czymś jest. Tu zaraz mi się poziom adrenaliny podnosi, gdy w potocznym języku wełną nazywa się nici, które mają nawet 5-10% wełny, ale cóż... Jest takie prawo, jak też i wątpliwe nadużywanie 'bio' i 'eko'.
Wracając do tematu. Ponieważ te wszystkie 'poli' które są w składzie będą raczej ciepłe w użyciu nie zdecydowałam się na rękawy. I tak też zaczęłam od niebieskiego melanżu u dołu sukienki. Udziergałam ze 20 cm i raptem (!) się spostrzegłam, że idealnie dziergam wstęgę Möbiusa. Tu można się śmiać. :-))) Dziergać zaczęłam w Sylwestra, ale naprawdę na trzeźwo ! Sprułam i już od nowa, porządnie ruszyłam w pierwszy dzień roku.
Ostatecznie ubranko wygląda tak.
Tym razem ostre styczniowe słońce trochę przekłamuje kolory, ale nie będę przecież narzekać na słońce. ;-)
U dołu kilka centymetrów ściegiem francuskim. Dociążyło to trochę dół sukienki i mam nadzieję, że nie będzie się podginać. Na wysokości linii bioder zrobiłam w dwóch rzędach, z każdego boku i z każdej strony po 'zbieranie' oczek. Jednorazowo 3 w 1 tak, że w każdym rzędzie zmniejszyła się ilość oczek na obwodzie o 8 (2x4 spuszczenia). Działanie powtórzyłam z jednorzędową przerwą (czyli rząd ze spuszczeniem, rząd bez spuszczenia i rząd ze spuszczeniem. Ostatecznie więc pomniejszyłam o 16 oczek obwód. Resztę załatwił ściągacz pojedynczy robiony na wysokości granatowej włóczki.
Otwór na rękaw, a właściwie na ręce zrobiłam przenosząc pomysł na takie otwory z poprzedniego posta. Robiąc spuszczenia oczek biodrowych, oznaczyłam miejsca znacznikami i teraz, robiąc otwory na ręce, wykorzystałam dokładnie te miejsca. W moim przypadku było to dokładnie 15 oczek, które zamknęłam w jednym rzędzie, a w następnym w tym samym miejscu naprałam 15+8 dodatkowych oczek. Dla odróżnienia i wyróżnienia w dwóch kolejnych rzędach dziergałam je wzorem francuskim.
W złożeniu, na płasko otwory prezentują się całkiem fajnie.
Myślę, że to dość dobra metoda dla osób, które nie bardzo sobie radzą z podkrojami pach.
Włoczka oczywiście jest trochę włochata. Banderolka sugeruje, by dziergać na drutach nr 4. Raczej bym się nie odważyła. Sama użyłam rozmiaru nr 6. Wygląda na to, że jak będę prać uważnie, w pralce, to nie powinnam mieć sukienki kocyka, czas pokaże, na ile archiwalne włóczki są jeszcze dobre. Na pewno te z czasów mojego dzieciństwa były inne od obecnych.
Na koniec pochwalę się nowym przydasiem kuchennym. W ramach świątecznego prezentu otrzymałam od przyjaciółki stempelki do ciastek. Bardzo mi się podobają i już zastanawiam się, jakiego ciasta użyć, by trwale zachowało wzorek. Ostatecznie pierniczki, ale chyba na razie bym nie chciała. :-) Jeszcze opróżniam puszki z grudniowymi. :)
I już na sam koniec, w nawiązaniu do posta o musujących kulach kąpielowych donoszę, że mą opinię o działaniu kul potwierdziła też obdarowana taką kulą przyjaciółka. Z góry uprzedzam, że nie była to opinia sponsorowana. :-)))
Asia, Ty to z diabłem masz pakt ? W takim tempie to wszystko robisz, że Twoja doba to chyba ma ze dwa tygodnie ;) Świetnie wygląda to wdzianko :)
OdpowiedzUsuńHa ! No i się wydało ! :-)))
UsuńA poznałaś po czym ? Różkach, ogonku, czy kopytkach ?
Dziękuję
Sukienusia na "utylizacyjną" bynajmniej nie wygląda! Alez człowiek ma satysfakcję, jak tych "zapasów" ubywa. Stempelki super! Też muszę nabyć, tylko ja zapewne drogą kupna.
OdpowiedzUsuńTo bynajmniej mi jakoś wyszło. :-)
UsuńZe stempelków się cieszę, jak dzieciak. Ważne, że mają raczki z tworzywa. Mam kilka wykrawaczek, niestety metalowych, ale kształty ich mi bardzo odpowiadają i niestety nie widziałam takich z tworzywa, a im więcej wykrawam w jednej partii, tym bardziej boli dłoń od wykrawania. Ostatnio już wspieram się wałkiem 'jeżdżąc' po foremce.
Ciekawa jestem, co wybierzesz.
Pozdrawiam
Cudna sukienka :-) Piękne kolory i świetny fason - bardzo mi się podoba :-)
OdpowiedzUsuńRewelacyjny pomysł na pozbywanie się zapasów :-)
Pozdrawiam serdecznie.
Dziękuję bardzo.
UsuńFason ma prosty, ale ja bardzo lubię proste, można bardziej poszaleć z dodatkami.
Pozdrawiam również
Śliczna ta sukienka, piękne kolory. Ja teraz zaczynam swoją przygodę z szydełkiem, ale idzie ciężko.
OdpowiedzUsuńDziękuję.
UsuńTrzymam kciuki za Twoje efekty.
Pozdrawiam
Faktycznie, tempo masz ogromne. :)
OdpowiedzUsuńZgłoszę się mailowo po wyjaśnienie, jak z tą dziurą na rękę, bo zrozumiałam, że najpierw zbierasz, później nabierasz nawet więcej oczek, ale nie wiem, w którym rzędzie. Podoba mi się ta 'dziura'. Może przekonam się do robienia ubranek w całości ?
Aaa, sukienka bardzo mi się podoba. Prosta, ale bardzo ładna.
Pozdrawiam
Anka
Tak, dobrze zrozumiałaś. Dobieram oczka już w kolejnym rzędzie. Daje to możliwość pracy z nitką bez jej odcinania. A otwór sam się pięknie 'ułoży'.
UsuńJeśli coś jeszcze niejasne, to pisz. :)
Pozdrawiam