U mnie za oknem znowu ziąb. Niby maj, a na termometrze w porywach naście stopni i zimny wiatr. A kilka dni temu był ponad trzydziestostopniowy skwar. Kręcę powoli na nowym wrzecionie, ale się to ciąąąąąągnie, więc tymczasem trochę majowych kwiatów.
Rododendrony i mała azalia.
Rozkwitają krzewuszki (wajgleje). Bardzo przyjemne i wdzięczne krzewy, które nie wymagają specjalnej troski.
Moje tęsknoty do polskich wiejskich ogrodów realizuje m.in. łubin. Rok temu posadziłam jeszcze czerwony, biały i żółty. Wcześniej też granatowo-fioletowy, ale na razie widać tylko taki, jak poniżej.
Ilekroć rozkwitają irysy (kosaćće), na myśl przychodzą obrazy impresjonistów. I corocznie powraca myśl, że pomimo, iż w ciągu roku sterczą im tylko liście, piękne, ulotne to kwiaty. Mnogość gatunków u mnie, to bezbródkowe, bródkowe i wodne.
I piękny mak ogrodowy.
W makach (zwłaszcza tych polnych) od razu szukam Makowej Panienki. Pamiętacie ten czeski film animowany ? ;-)
Nádherné fotky, miluji všechny tyhle jarní květy. Je mi hned na světě lépe. Díky za ně :-)
OdpowiedzUsuńDziękuję :-) To bardzo miłe.
UsuńA bajkę kojarzysz ?
Oż, gdzie mój komentarz wcięło?? Wyrażał on zachwyt nad zdjęciami :)
OdpowiedzUsuń:-) I tak się ciesze nawet takim wpisem. Przecież ważne to, co słowa niosą, a nie ile ich w zdaniu. :-)
UsuńBloggier ma faktycznie jakieś wyskoki. Często nie odświeża informacji o wpisach osób odwiedzanych. I to nie jest kwestia minut, to godziny, ale i dni ! Komentarze też uciekają. Na szczęście dobrze (przynajmniej do tej pory) radzi sobie ze spamem. Bronię się przed moderowaniem komentarzy, przed tym koszmarnym 'potwierdzaniem, ze się nie jest automatem'. Sama tego nie znoszę.
Piiiiiękne masz kwiaty! Łubin mnie rzucił na kolana. Uwielbiam łubin!
OdpowiedzUsuńDziękuje. Łubin w sumie niewymagający, podobnie, jak irys. Charakterystyczne 'zarastacze' rowów i jakiś wysypisk niechcianych roślin w latach mego dzieciństwa. Dziś niełatwe do nabycia. Pierwszego roku miałam od sąsiadki strączki z nasionami. Banalna sprawa, a nie wyrosło nic. Pojawił się po kolejnym roku - może ptaki przeniosły, albo z wiatrem :-))) I jak pisałam, do tej pory nie bardzo widzę te, co sadziłam rok temu. Mam nadzieję, że się jeszcze pojawią. W tym roku dość dziwnie zachowują się rośliny. Nie ma ich, a po tygodniu są i to już dorodne. :-)
Usuńślicznie i bardzo kolorowo u Ciebie Asiu. I tyle tego wszystkiego masz, że zastanawiam się czy czasami sąsiada działkowego nie eksmitowałaś ;) No bo gdzie się to wszystko mieści ?
OdpowiedzUsuńBardzo lubię łubin. Szkoda że taki nietrwały jest.
I w tym roku odkryłam właśnie krzewuszkę. Chyba zakupię sobie. Tylko nie wiem czy to można ciąć bo nie chcę dużego krzaka. Muszę zapytać fachowców pracowych o to
Nie, nie, nie ! Sąsiedzi mają swoje, chociaż nie wypieram się, że była takowa myśl, by przygarnąć działkę z tyłu. Dobrze, że sąsiad wyzdrowiał, nie nosi się (na razie) z myślą o rezygnacji, bo i u mnie sporo się od tamtej pory zmieniło. Czasami patrzę z dystansem i myślę sobie - 'po co mi to wszytko', skoro nie jest to ogród przy domu. Dochodzi obowiązek dojazdu, a w sytuacji, gdy człowiek musi pracować zawodowo, to dzień ma swoje ściśle określone ramy. Zwożenie na sezon, bo poza sezonem, to tam pustka i ... kradzieże.
UsuńAle zimą się tęskni, mimo wszystko... ;-)
Krysiu, nasadzenia są małe, to nie wielkie połacie roślin. Kadrowanie sprawia, że ma się wrażenie innej rzeczywistości. Ale tak naprawdę, to niewiele ziemi. Wyobraźnia płata figla przenosząc nas do wielkich ogrodów. A może to właśnie coś z magii fotografii ? ;-)
Krzewuszki można ciąć. Pokornie znosi ostre cięcia, dowolne kształtowanie. U mnie wszytko jest mocno cięte. W przeciwnym razie, bym miała już gąszcz.
już mam upatrzoną krzewuszkę :) Jeszcze tylko ślubnego muszę przekonać, że powinna u nas rosnąć. A on strasznie oporny do liściastych. Muszę jakiś myk zastosować :D
UsuńKup i wskaż palcem, gdzie ma wsadzić. :-)))
UsuńMnie irysy kojarzą się z Wyspiańskim. Są takie piękne i delikatne. Urzekają mnie akwarele z irysami. W moim ogrodzie też mają swoje miejsce. Piękne kwiaty masz w ogrodzie, i w bardzo dobrej kondycji mimo byle jakiej pogody. Przypomniałam sobie że mam aparat fotograficzny i też będę chwytać piękno. Pozdrawiam. Ol-ka.
OdpowiedzUsuńTeż masz piękne skojarzenia. Faktycznie, te akwarele... ;-)
UsuńKiedyś miałam pojedyncze (w sensie, że kupione, ale jeszcze nie narosły) odmiany i białe, i biało-niebieskie (granatowe) i żółte, ale nie ma. :-( był czas, że nawet nie kwitły chociaż, jak mówią, to mało wymagająca roślina. Pochwal się swoimi. Jak dobrze, że przypomniałaś sobie o aparacie ! :-)
Pozdrawiam
Dzięki Tobie dowiedziałam się, jak nazywają się krzewy, które w tym roku mi się spodobały, wajgleje :). Ciekawi mnie, czy są ekspansywne. Długo je masz? U mnie tylko łubin biało-różowy i apetyt na więcej kolorów :-). Irysy piękności! :-) maczki też niczego sobie.
OdpowiedzUsuńKrzewuszki (wajgleje, znałam je tylko z tej nazwy pisanej jeszcze z niemiecka weigleia) są bardzo wdzięczne. Powtarzają kwitnienie - chociaż chyba nie każda, albo nie zawsze. To krzewy które, jak piszą w mądrych notatkach, dorastają do 2-2,5 m góra. Mam wrażenie, że same nabywają lepszego pokroju niż np. forsycja. I owszem, oba krzewy potrafią wystrzelić jakimiś durnymi pędami w górę, ale z mych doświadczeń, forsycja tą rywalizację wygrywa. Są też i odmiany o pstrych liściach,w sumie fajnie mogą wyglądać w nasadzeniach grupowych, ale mnie się średnio podobają, jak kwitną. Ale to bardzo subiektywne odczucie, podobnie nie podoba mi się kwitnąca pelargonia o pstrych liściach. Jak nie kwitnie, pięknie zdobi. :-)
UsuńMiło spotkać kolejnego wielbiciela łubinu. Masz jakieś praktyczne uwagi ?
Rzeczywiście krzewuszki zazwyczaj są zgrabnymi :-), choć dużymi krzewami. Pytam, bo złotlin, który u mnie mieszka, choć pięknie kwitnie, gdy go nie zmoczą deszcze i arktyczny wiatr nie przewieje, jednak niemiłosiernie odbija od korzeni... Może masz ochotę na takie maleństwa?? Pewnie... już za pstrokato, gdy liście są dwukolorowe i jeszcze dochodzą kwiaty :-)! Co do łubinu nie mam uwag, dostałam go w zeszłym roku i jest całkowicie bezproblemowy i samoobsługowy. Zastanawiam się tylko, czy pozostawić mu nasiona, czy ściąć przekwitające kwiaty.
OdpowiedzUsuńOch, złotlin tak... potrafi zawładnąć przestrzenią, podobnie, jak nawłoć. :-) Bardzo dziękuję, ale nie mam miejsca.
OdpowiedzUsuńZ łubinem, to jak wspominałam, miałam zdanie, ze rośnie wszędzie, a tu kurcze... no może, jak już się rozkrzewi, zadomowi, to jest inaczej. Z reguły ścinam przekwitnięte kwiatostany roślin chyba, że zależy mi na nasionach, to pozostawiam coś na roślinie. :-)
Ok :-)
OdpowiedzUsuńPrzepiękne kwiaty! Sadzę u siebie w ogrodzie i nie mogę nacieszyć się widokiem! Polecam każdemu zapalonemu ogrodnikowi. ;) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń