Prosta, zwykła, regulowana obroża dla Joszka. Nic szczególnego, a przekleństwa leciały.
Powód banalny - domowa stebnówka, bynajmniej ta moja - HuskyStar215 - ma swe ograniczenia i męczące bywają przeszycia blisko metalowych, dużych elementów, jak i nie za wiele da się wcisnąć pod stopkę. Już kiedyś o tym pisałam, że bladego pojęcia nie mam, jak ludzie wpychają grube patchworkowe kanapki pod stopki, ja nie potrafię.
I tutaj też problem miałam, bo poza zielonym paskiem, z pierwotnie naszytą rypsową wstążką z reniferami, chciałam 'coś ciepłego'. Dużego wybory nie było, padło na drapaną dresówkę trzykrotnie złożoną. Gdyby szew miał być w przyzwoitej odległości od brzegu, też byłoby łatwiej, miał być niestety blisko brzegu taśmy. Jednocześnie, chcąc szew zbliżyć do metalowych kółek, wybrałam do szycia stopkę (półstopkę) do wszywania zamków, ona z kolei nie bardzo chciała się trzymać brzegu taśmy. Być może, gdybym z uporem osła, nie chciała obszyć wszystkiego na raz, tzn jednym szyciem, jednym szwem, wkoło, tj i przy kółkach i wzdłuż taśmy, też byłoby łatwiej, bo po podniesieniu stopki na zakręcie, okazywało się, że gdy okręcam taśmę przy kółku, kółko włazi tak pod stopkę od tyłu, że nie mogę jej opuścić. Ba... jest problem, żeby wszystko się przesunęło do przodu, bo stopka zawisa na kółku i nic... wisi.
Jakoś przeszyłam, te 74 cm na obwodzie. '-)
Żeby mi nie było za wesoło, doszyłam pasek regulujący tak, że zaciskał się na stronę lewą. Ku wielkie radości, brr... było prucie.
Do kompletu smycz jest raczej krótsza. Tak wyszło, bo taśmy kupiłam dawno, gdy jeszcze nie wiedziałam, jak fajnie będzie mi chodzić na co dzień na przepinanej smyczy. Trudno. To garniturek około świąteczny, będzie, jak jest. :)
Model pozował w domu. Na zewnątrz dziś strasznie wietrznie. Brrr.....
No proszę, a ze zdjęć wynika, że taka obroża to sama słodycz, śliczna i wesoła. Nic nie wskazuje żeby szyciu towarzyszyły takie trudności :-) Pewnie jakaś wzmocniona maszyna dałaby radę. Też ostatnio marudzę, że kiepsko mi się grubizny szyje. Wiem już jaką maszynę bym chętnie zakupiła, ale chyba muszę dojrzeć do decyzji zakupowej.
OdpowiedzUsuńW każdym razie Joszko jest wyposażony w śliczny gadżet, nie wiem czy to doceni należycie, ale widzowie będą się na pewno cieszyć widokiem :-) Pozdrawiam!
Dziewczyny szyjące obroże na sprzedaż mówią, że też szyją na zwykłych stebnówkach, jedynie coś mechanik czaruje, by szło, jak trzeba. W innym przypadku, tylko maszyna przemysłowa. Póki co, zmian sprzętu nie planuję. Jakoś trzeba inteligentnie zacząć szyć. Trochę techniki, a nie na żywioł. Dlatego szwendam się po forach, FB i blogach, by się czegoś dowiedzieć. Chociaż nie łatwo, bo najwięcej jest albo szyjących zarobkowo, albo zupełnie początkujących, a w asortymencie głownie ciuszki wczesnodziecięce. Przyznam, że oglądanie spodni dziecięcych z wykroju typu 'banan' mnie rozwala i nigdy tego nie przetrawię. Nawet tłumaczenie, ze dziecko niespecjalnie chodzi, czy wręcz leży albo, że dzianina, dresówka się naciąga, średnio do mnie trafia. Jednak bywa, że coś tam uchwycę i czegoś się dowiem. ;-)
UsuńPozdrawiam
Kurcze, pisałam pierwszą odpowiedź i nagle mi się strona przełączyła w dziwny format, a wpis komentarza poleciał w kosmos. :(
Przygotowania do Świąt u Ciebie na całego, nawet na piesku będą reniferki. Bardzo ładnie się komponują z zielenią obroży. I fajny klimacik :)
OdpowiedzUsuńWiesz co, na razie, to ja mam taki świąteczny nastój, że aż ... się rwę... do kwietnia !
UsuńGdyby się dało, to pies z reniferami byłby jedyną ich oznaką.
Jeszcze nigdy tak nie miałam.
A wydaje się całkiem inaczej :D Skrzaty jeszcze masz takie powiedzmy w klimatach. Ja też kompletnie nie czuję tych świąt, ani ciut ciut.
UsuńPoza kupieniem cotton balls nie zrobiłam kompletnie nic w świątecznym kierunku.
UsuńFajny pomysł. Nigdy na to nie wpadłam, żeby psa przybrać świątecznie. Chociaż u mnie też jakoś bez świątecznego klimatu w tym roku, nawet z tradycyjnej choinki postanowiłam zrezygnować :-(
OdpowiedzUsuńA niby zwykła smyczka a tak dała popalić:) Ja na swojej uszyłam torbę na laptopa i też było ciężko ale jakoś poszło:) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń