I tak lubię. Dzień ciepły, ale nie żywo słoneczny. W koło cisza, bo pogoda taka cześć ludzi powstrzymuje w domu.
I dobrze...
I tak zmiennie, w ciągu dnia, z przerwami na typowe obowiązki, a to dzierganie, a o czytanie.
Książka nabyta na czerwcowej wyprzedaży w sieciówce. Coś mi mówiło nazwisko autorki, ale niewiele, po prostu nie było obce, później doszukałam się, że było ono na mej liście 'zwracających uwagę'. Wybór utwierdziła notka z tyłu okładki, że książka w stylu 'Czekolady'. Klimat książki w sam raz na lato, Francja - codzienność prowincjonalna i trochę kulinaria. Lekka lektura, ale po co mi dramaty ? ;-)
Dzierganko z kolei, też zainspirowane zdjęciami w necie. Tylko też robione 'po mojemu', więc póki co, tylko zwiastun. Sprułam poprzedni początek innego zielonego dziergania, bo o ile pomysł mi się dalej podoba, o tyle wełna mi jakoś nie leżała. Po co więc ciągnąć, skoro na starcie wiadomo, że kiszka.
Lenistwo z książka, to jest to. :) Przeczytana już ? Czytałam część pierwszą, drugiej jeszcze nie. Jak wrażenia ?
OdpowiedzUsuńTo byłam oczywiście ja, Anka, tylko znowu zapomniałam się podpisać. :)
OdpowiedzUsuńHehe... ten bloger :)
UsuńTak, przeczytałam i już zaczęłam pierwszą. Mają być od siebie niezależne treścią, chociaż przenikają bohaterami i miejsce akcji to samo. Lubie takie klimaty. Spokój i cisza małomiasteczkowa francuskiej, czy włoskiej prowincji. Pęd codzienności jest duży, po co mi jeszcze dramaty, kryminały, czy inne sensacje. ;-)
Pozdrawiam serdecznie