Ze nieszczęścia chodzą parami, to każdy przecież wie. Na szczęście nie każde niechciane zdarzenie jest nieszczęściem, jednak jak coś człowiekowi nie wychodzi, nie układa się tak, jak powinno i jak to też się ciągnie, przytłacza również.
Tydzień dość trudny. Istotna sprawa, która zajmuje mnie od dłuższego czasu, nie poszła po mojej myśli i to bardzo mnie rozwaliło. Mam jednak nadzieję, że jeszcze wszystko wróci na właściwe tory. Wymaga jednak czasu i ... nie wiem czego jeszcze czego, bo nie zależy tylko ode mnie.
Dziś też miałam być z Joszkiem na Międzynarodowej Wystawie Psów (właśnie teraz powinny psy mojej rasy rozpoczynać ocenę na ringu). A my w nocy niestety, co 2 h biegaliśmy za bramę główną. Normalnym byłoby, gdybym to ja miała 'rajzefiber', ale nie pies. Nie wiem, co zaszkodziło, ale po przerywanym śnie w sumie 3 godzinnym nie odważyłam się jechać z psem (jednak w niedyspozycji) prawie 300 km w jedną stronę prowadząc samochód. Są w końcu rzeczy ważne i ważniejsze !
Teraz bohater nocy smacznie śpi (uffff !), a ja po 2 tabletkach przeciwbólowych piszę posta i myślę, jak złapać pion i właściwy dystans do życiowych spraw.
Na moje szczęście nie jestem w blokowisku. Komfort, jaki daje posiadanie kawałka ziemi nawet w ramach RODu zrozumie ten, który jak ja musi czasem odreagować i zresetować się na łonie natury.
Niby też są wkoło ludzie, ale jakoś inaczej zauważalni, albo niezauważalni, a możliwość ponownych spacerów z psem, to kolejna porcja radości.
Poza tym, w koło zielono i kolorowo.
Nie chciałam tutaj szyć, chciałam zająć się tylko wełną, ale plany planami, a chęci... ehhh.
Mam kilka tkanin, których nie udało się przerobić na szmatki użyteczne latem, czy tutaj poza miastem, to i jednak trzeba robić to, co akurat w sercu gra.
Po głowie od dłuższego czasu chodzi prosta kurtka wierzchnia chroniąca przed deszczem. Coś podobnego znalazłam w gazecie "Szycie krok po kroku" 1/2015. Nie jestem przekonana jednak do zaokrąglonych rogów i tego rodzaju zapięcia. Kurtki takie bardziej turystyczne, z przeznaczeniem przeciwdeszczowym mają dość małe kaptury. Podobnie i gumowane kurtki w stylu żeglarskim. One są fajne, bo można ubrać na plecak jeszcze, ale nie tak na deszczowy spacer z psem. Istotny jest kaptur. Szył ktoś już coś podobnego ?
I miłego tygodnia, pomimo wszystko. ;-)
Szkoda Joszka, mam nadzieję, że wydobrzał na czas.
OdpowiedzUsuńTak spokojnie i czule wita się z konikiem :)
Jak zwykle prezentujesz piękne zdjęcia!
Pozdrawiam :)
Biegunka w nocy nawet, jak w miarę lekka, fajna dla psa nie jest, bo toaleta daleeeeeko i w ciemnościach. Dzień diety i chyba wychodzimy na prostą.
OdpowiedzUsuńJoszko mnie czasami pozytywnie zaskakuje swoimi reakcjami. Taki opanowaniem w sytuacjach, gdzie normalnie byłby rozszalałym 'szczeniaczkiem'. Cieszę się, że jako mieszczuch może jednak doznać chociaż namiastki naturalności. Mnie jej też brakuje.
:-)
Pozdrawiam również.