Pracę rozpoczęłam od prucia, o czym pisałam tutaj. Prułam nie tylko przy likwidacji poprzedniej dzianiny, ale i teraz, kombinując to, co ostatecznie zostało tuniką. Pierwotnie chciałam ubranko narzucane przez głowę na ramiona, coś jak węższe ponczo, ale z otworami na ręce. Jednak nie wyglądałam w tym sensownie. Z resztą nie udało mi się uzyskać kompromisu między wygodą a wyglądem. Jak wygodnie - to szeroko, a to już trudne do zmieszczenia pod kurtką, a i z moim wzrostem, jak za szeroko, to ... delikatnie mówiąc... niefajnie. :-) Prułam, kombinowałam, mierzyłam, weryfikowałam. Ostatecznie mam tunikę do getrów i koszulek z rękawem.
Tu kilka zbliżeń.
Kołnierz można nosić bardziej postawiony, jak golf, albo i na płasko, jak ministrant. :-)))
Ubranko dziergane na drutach, luźno. Pomponiki są tylko z jednej strony. Całość dziergana w 3 częściach: przód, tył, kołnierz. Przód szerszy niż tył. Każdy element dziergany 'od lewej do prawej', z wykorzystaniem rzędów skróconych, co pozwoliło formować charakterystyczny dla tuniki kształt. Czemu w ten sposób ? By pomponiki ustawiały się w pionie, nie poziomie, by jeszcze optycznie nie dodawać szerokości. Osobiście mam jej wystarczająco dużo. :-)
A do kawy, z racji topniejącego śniegu za oknem, góry bezowe, czyli tarta waniliowa. Czyż w naturalnym świetle, nie kojarzy się właśnie ze śniegiem ?
ale szybciutko się uwinęłaś! :) ciekawi mnie jak wygląda na Tobie... tarta rzeczywiście śniegowo się kojarzy :)!
OdpowiedzUsuńEeeee, wcale nie szybciutko. Z tego się praktycznie samo robi. :-) Tyle, że do 3 razy sztuka, więc dopasowanie i zmiany dopiero 3 wersji zaakceptowałam. Na mnie wygląda tak, jak na wieszaku, bo prawdę mówiąc, nijak 'to' się nie rozciąga, a do zdjęcia udało mi się prawie rozpłaszczyć dzianinę, więc jest ułożona prawie, jak na ludziu. :) Była już ze mną w pracy, podobała się. Może nieobiektywnie, kto wie. ;-)
UsuńO coś takiego widzę pierwszy raz.Cudo. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńDziękuję.
UsuńSzperałam trochę w necie, szukając, czy ktoś robił coś innego niż szal, ozdobne wykończenia brzegowe, czy kocyk, ale nie trafiłam. Jak się nie sprawdzi, można zmienić w dywanik. :)))
Fajnie wygląda ta tunika :)
OdpowiedzUsuńDziękuję. Trochę słonikowo się czuję, ale pewnie to nie tyle pomponiki, co świadomość, że mnie przybyło tu i ówdzie.
Usuńo kurcze, ale fajnie wyszła :) Mysle o tunice, bo tarta to na pewno jest pyszna.
OdpowiedzUsuńDziękuję Krysiu. Jak zawsze mogę liczyć na Twe miłe słowo. ;-)
UsuńJak Twoje dzierganie ?
Wiesz, jaki ja mam stosunek do takich rzeczy. Ale ta Twoja tunika jest bombowa. I powiem coś, o co jeszcze pięć minut temu sama bym sie nie podejrzewała: sama bym ją włożyła!
OdpowiedzUsuńO matko, zjadłabym tej tarty, ale beza mi w życiu nie wyszła nawet średnio przyzwoicie, więc podziwiam ten przekrojony kawałek jak dzieło sztuki!
Ano czasami tak jest, że włóczka pomimo, że mieszanka w dużej mierze sztuczna, a urzeknie. Osobiście staram się nie negować na wejściu wszystkiego, co nie naturalne pomimo, że teraz mam większy dostęp do naturalnych przędz. Jednak i te sztuczności są bardzo, bardzo różne.
UsuńA beza... cała tajemnica, w dobrze ubitej pianie, z odpowiednia ilością cukru (nie żałować ! bo bez klapnie) i wyczuciu własnego piekarnika.
Dziękuję. :-)