Pages

21 stycznia 2018

Się Porobiło - cz. 211 - Jak biało, to biało.

Wszędzie biało. Pada śnieg. Pada już kilka dni, mocniej lub słabiej, ale pada. Szkoda, jeśli już pada, że trochę temperatura rozmija się z tym śniegiem, bo takie około zera w ciągu dnia daje tylko 'wilgoć' i podmarzanie w nocy. Słońca zero, ale chociaż ciut jaśniej. Jak to u nas... 


 

Białe tkaniny jak najbardziej na czasie. Ciągle waham się nad białą dresową większą bluzą. Szyć, czy nie szyć... Będę nosić, czy tylko chwilowe chciejstwo ? Póki się nie przekonam, nie skłonię w jedną ze stron, w końcu wzięłam się za coś mało wyględnego, ale potrzebnego. Mianowicie dłuższą podkoszulkę, coś a'la halkę pod wełniane dłuższe tuniki, czy sukienki. W sklepie nie spotkałam (w ogóle jest jakiś deficyt prostych, bawełnianych podkoszulków o długości poniżej bioder), a takich typowo halkowych nie lubię. Albo są dotykowo zimne, albo z kolei sztuczne, żadna opcja mi nie leży. Powstała wiec t-shirtowa koszulina i tyle.


W planie jest też próba podejścia do podkoszulka, zwykłego, prostego. W necie widać, że sporo osób bierze się za szybie bawełnianej bielizny. Niegłupie to, skoro można prosto i wygodnie ? 

Przy okazji powstałą prosta koszulka, jednak nieco elastyczna i grubsza z rękawkiem. Zamysł jest, by nie pozostałą biała, ale jeszcze nie do końca jestem przekonana, czy na pewno ta tkanina się sprawdzi. Najwyżej zostanie białą. Tych nigdy nie mam za dużo. Sposoby, by biel pozostałą śnieżnobiałą bielą nie bardzo mi się sprawdzają.






6 komentarzy:

  1. Mam wrażenie, że w sklepie jest w ogóle deficyt wszelkiej "noszalnej" bielizny dziennej i nocnej, a zimą dopiero dopada nas potrzeba, to zauważamy te deficyty. Ładnie, gładziutko ci te lamówki i szwy wychodzą w dzianinie. Wczoraj (tak, potrzeba bielizny wszelakiej zmusiła mnie w końcu, żebym usiadła do maszyny) odkryłam w swoim blisko pięćdziesięcioletnim grzmocie coś, co się nazywa ścieg potrójny. Też trochę mniej rozciąga niż zwykła stębnówka, ale nie wygląda po prawej stronie elegancko, niestety. No i jak już skończyłam nocną koszulę, to pomyślałam sobie, że chętnie bym uszyła przynajmniej ze dwa zwykłe podkoszulki bez rękawów, tak do bioder, tylko skąd wziąć białą, cienką dzianinkę, najlepiej troszkę drapaną z lewej strony? I proszę! U Ciebie wszystko jest. Tak jestem zachwycona cudowną gładkością tej Twojej lamówki przy szyi i tym, jak pięknie się układa, że muszę zapytać: kroisz w poprzek czy ze skosu? Fajny patent w koszulinie z tą kontrafałdką przy podkroju szyi zamiast zaszewek :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak właśnie jest. Deficyty normalnej bielizny. O ile jeszcze z majtkami problemu nie ma, da się coś znaleźć, o tyle podkoszulek brak. Możliwe, ze najnowsze metody wychowawcze i ubraniowe, trendy, etc... z podkoszulkiem nie mają zbyt wiele wspólnego, no ale, jak jestem nauczona go nosić i bez niego coś mi lata po plecach. Musze i koniec. Też mi się zwykłe by przydały i mam w planach.
      Ta kontrafałdka, to przypadek. Ale nawet mi się podoba i faktycznie może być dobrym rozwiązaniem, gdy dzianina nadto elastyczna nie jest. Zaszewki jakoś mi nie leżą.
      Co do lamówki przy szyi, to ja to robię najprościej, jak to możliwe. Pasek materiału możliwie tego samego, bo nie lubię za bardzo mieszania w takich prostych ubrankach. Raz, czy dwa zdarzyło się, że tkanina praktycznie nie chciała współpracować i się naddać na łukach, ale z reguły daje się wykorzystać chociaż minimum jej elastyczności, czy jak niektórzy mówią 'uciągliwości' - mnie ten zwrot jakoś drażni. Kroję prosto, żadne skosy. W zależności jaki materiał i czego potrzebuję, bywa, że wzdłuż, bywa, że w poprzek. Czasami małość tkaniny wymusza taki, czy inny rodzaj cięcia. Sporo kawałków kupiłam w jednej z grup sprzedażowych na FB (odezwę się tam na priva), ale lubię też nasz rodzimy Teofilów. Właśnie teraz sobie myślę, że oni mają trochę właśnie materiałów z przeznaczeniem na bieliznę. Trzeba byłoby tam zajrzeć, bo oni też stopniowo poszerzają asortyment w sklepie netowym. Ty pewnie u siebie masz więcej miejsc do zakupów. U mnie bida z nędzą.
      Ten ścieg potrójny, o którym piszesz, to pewnie elastyczny prosty. Szczerze, to ja przy szyi kiedyś na początku też używałam właśnie tego, ale okazuje się, że drobny prosty, zwykły też jest bardzo ok. Tak, jak dziewczyny wykorzystują drobny zygzak, w ramach ściegu overlockowego. Grunt, to znaleźć wyjście, a nie kupować od razu całego warsztatu. No, ale Ty jesteś mistrzem rozwiązań alternatywnych. ;-)
      Pozdrawiam !

      Usuń
    2. Tak, możliwości mam olbrzymie! W tym miasteczku nie ma za wiele jest sklepików z tkaninami/dzianinami, a ja nie mam czasu objeżdżać tej "metropolii" w poszukiwaniu dzianin. Więc ograniczam się do tego, co mogę kupić w necie. Lecę szukać tego Teofilowa. Buziaki!

      Usuń
    3. Oj tam ! Stolyca, to stolyca ! ;-) Też wolę zakupy z fotela niż gonitwa z jęzorem. Co innego, gdy trafiam przypadkowo, czy ruszam w ciemno i w pewne źródło.
      Link do Teofilowa wysłałam na FB podobnie, jak zaproszenie do grupy.
      Do zobaczyska ! ;-)

      Usuń
  2. Warto nieraz przysiąść na chwilkę niż gnać po sklepach i kupować co podejdzie pod rękę. Nawet bielizna fajnie jak jest szyta na miarę np. u brafitierki. Warto korzystać z usług wyspecjalizowanych osób, które z starannością uszyją odzież. Wiadomo, że nie zawsze wychodzi taniej ale naprawdę warto.

    OdpowiedzUsuń
  3. Równiusieńko przyszyte lamóweczki, ślicznie to wygląda. Jednak to luksus móc sobie uszyć to czego potrzeba :-) Halki lubię tak w ogóle, różne. Kupić odpowiednie rzeczywiście trudno, wybór wcale nie jest oszałamiający. Mam od dawna w planach uszycie Ruby slip (łatwo wygooglać), może kiedyś się wezmę. Szyciowo byłoby to dla mnie wyzwanie, bo nie cierpię szyć ze skosów z takich lekkich niestabilnych tkanin. Ale jeszcze bardziej nie lubię szyć z dzianin :-))) W Twojej jest tyle lamówek że wymiękam od razu. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...