Powstawały powoli, z bawełny nabytej w necie. Dlaczego powoli, a... bo najpierw kupiłam 3 tkaniny typowo świąteczne, później chciałam dokupić czerwoną i zieloną bawełnę i tu zrobiły się schody - towar deficytowy, a kupno u jednego sprzedawcy, możliwie z jeszcze innymi tkaninami graniczyło z cudem. Ale się jakoś udało. Później też dojechały jeszcze poduszki i ostatecznie są. :)
W ramach dekoracji, dodatkowo wypustki. Z tyłu zamek kryty. I właściwie tyle. :-)
Z przyjemnością tym razem wypróbowałam stopkę do wszywania aplikacji i muszę przyznać, że szyło się naprawdę fajnie.
Śliczne poduchy a wypustki bardzo efektowne :)
OdpowiedzUsuńŚwietny pomysł.
Pozdrawiam świątecznie !
Dziękuję bardzo. Wypustki faktycznie dodają charakterku poszewkom zwłaszcza, gdy są one monotonne. Swoje muszę oczywiście robić samodzielnie obszywając sznurek, ale co tam. ;-)
UsuńPozdrawiam również!
Śliczne podusie!
OdpowiedzUsuńDziękuję. :)
UsuńSzkoda, że nie wiem komu. ;-)
Piękne wszystkie, kocham wypustki - poduszki wyglądają tak elegancko ale najcudniejszy jest renifer zaraz po Joszku :))
OdpowiedzUsuńJa też obszywam sznurek na wypustki :)
Uściski
No tak, oczywiście... zaraz po Joszku. :)))
UsuńWcześniej nie doceniałam wypustek, w ogóle miałam nikłe pojęcie o nich. Owszem, widywałam, ale raczej nie przywiązywałam zbytniej uwagi, najczęściej kojarzyłam nie tyle z tkaninami, co z przedmiotami użytkowymi, gdzie wypustki są niekoniecznie tkaninowe.
A praca ze sznurkiem, to w sumie przyjemność. ;-)
Pozdrawiam serdecznie