Startowałam wagowo z 300 g, ale gdzieś podczas pracy wcięło 5 gram i tak, ostatecznie mam:
moteczek 1 - 232x1,30m =301,6 m 85 g
moteczek 2 - 285x1,30m=370,5 m 104 g
moteczek 3 - 274x1,30m=356,2 m 106 g
czyli łącznie 1028,3 w 295 g, co średnią daje niezłą, bo 348,6 w trójnitce, czyli navajo.
W promyczkach listopadowego słońca prezentuje się dość fajnie.
Do barwienia czesanka była podzielona tylko na dwie części, farbowało się trochę kiepsko, ze względu na długość pasma i wymiary kuchni, ale cieszyłam się, że się udało. Jednak przy przędzeniu okazało się, że radość była czasowa, bo przecież na szpulę wchodzi 100 g, a nie 150 g, jak było w paśmie. :)))
Bez słoneczka kolorki są trochę chłodniejsze, naturalnie wyglądają mniej więcej tak:
Intryguje mnie, jak kolory rozłożą się w dzianinie. Póki co, waham się, na co przeznaczyć wełnę. Czy starczy na czapkę i otulacz? A może i rękawiczki ???
Prześliczna!!
OdpowiedzUsuńDziękuję. :)
UsuńPiękne kolory kończącej się już, ciepłej jesieni.
OdpowiedzUsuńFajnie, że i ktoś te kolory postrzega, jak i ja.
UsuńPozdrawiam