Zaległość jeszcze sprzed świąt.
Tkanina
w kropki, a może kropy, czy kółka kupiona ze dwa lata temu, to zwykła
bawełna kupiona pod wpływem impulsu, ale właśnie z takim jakimś
użytkowym przeznaczeniem. Trochę się należała, bo najpierw trzeba było
kupić stół, a to było kłopotliwe, bo większość z kwadratowym blatem,
takich nie za dużych niestety, ale nie rozkładała się.
No dobra, prawda taka, że leżało i czekało. :)
Zrobiłam,
co mogłam. Najpierw miała być sama serwetka, kwadratowa, ale niestety,
nie wyszło, jak zakładałam, bo chciałam jeszcze zrobić jakieś
'serwetki' pod talerze, koniecznie z pikowaniem, by warstwa serwetki
była bezpieczniejsza dla ciepłego talerza. Między czasie, dokupiłam
malutki stolik kawowy, któremu też by się przydało coś, z kompletu.
Tym
razem już grzecznie i po kolei, więc po wypraniu, wyprasowaniu i
skrojeniu, zaprasowałam brzegi głównej serwety (obrusa), dziwiąc się
przy tym, jak zmienia się powierzchnia użytkowa, gdy podwija się
podwójnie brzegi z zachowaniem ładnego rogu i przygotowałam tkaninę pod
lamówkę.
Poza
niebieską tkaniną, jakąś mieszanką bawełny i czegoś sztucznego, co
spowodowało, że jest ona przyjemniejsza w dotyku niż bawełna (splot ma
skośny) dołożyłam na spód kupioną lata temu i już w ten sposób
wykorzystywaną, tkaniną białą, coś, jakby sztuczny aksamit. Pojęcia nie
mam, jak się nazywa, ale się sprawdza w takich uszytkach.
Lamówkę
schrzaniłam, bo zaprasowałam na połowę. Męczyłam się z marnym skutkiem,
podczas doszywania. Przyznam się, że szyło mi się jeszcze gorzej, niż
wcześniej, kiedy pod palcami, przed przeszyciem zaginałam. Dodatkowo
takie zaprasowanie spowodowało, że miałam duże kłopoty na rogach i
pomimo, że wydawały się ok, ostatecznie nie wyszło najlepiej.
Skoro mowa o przydasiach.
W
poprzednim poście pisałam o złamanym drucie i marudziłam, że nie ma w
sprzedaży. Guzik prawda, jest, są ! Tylko ja źle policzyłam swoje i
nadałam im błędną numerację. Tu biję się w pierś mocno. Przy okazji,
oglądając towar w e-dziewiarce,
zauważyłam specjalne zamki do dzierganych swetrów. Ceny mają godne, bo
porównując ze zwykłymi (lokalnie u mnie - mierny wybór), to 3-4 razy.
Wszywałyście już może takie ? Pewnie tak. ;-) Na zdjęciach widać, że są
one łatwiejsze do wszywania, ale czy bardziej miękkie, nie takie sztywne
i samowyginające się ?
Ładny komplet :) Przyrząd do puszczania lamówek też by mi się przydał. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem, jak będzie mi się te lamówki zaprasowywało. :)
UsuńPozdrawiam !
Przyrzad lamowkowy posiadam, a jakze, nawet w roznych szerokosciach, ale...nie uzywam, bo takich waskich lamowek nie potrzebuje :)))
OdpowiedzUsuńAle moze kiedys ...
Storczyk piekny, mialam kiedys takiego, nawet dwa razy kwitl, potem padl :(
Kropkowe serwety i serwetki podobaja mi sie, da nienachalne :)))
Pozdrawiam :)
Też mam w 4 rozmiarach. Póki co, ufam, że użyję. :) Dendrobium, to ja miałam jakieś takie inne, mniejsze i zdecydowanie drobniejsze, pędy chudsze i liście bardziej, jak draceny, za to kwitło chętnie, kwiatostany były nie w międzywęźlach, ale wyrastały jakoś z górnej części i było po kilka kwiatów na łodyżce. Niby łatwo rosło, miło się rozmnażało, ale też mi umarło.
Usuń:)