Druga odsłona papaverowej sukienki z kieszeniami. Pierwsza w moim wydaniu była z dzianiny i miała długi rękaw. (klik). Już wówczas wiedziałam, że będą kolejne jak tylko trafi się godna dzianina. Jedynym mankamentem tego wykroju jest fakt, że trzeba mieć na tyle szeroki materiał (koniecznie dzianina), by dało się kroić z kieszeniami.
Mój czerwono-biały pasiak przeleżał
prawie rok w szafie. Kupowałam, jak zwykle wysyłkowo i wyobrażałam sobie
zupełnie inną tkaninę, cieńszą. Przyjechała mięsista bardziej niż się
spodziewałam, dzianina i ładnym splocie, ale średnio pasująca na bluzę z
kapturem. Za bardzo taka... 'rozlazła' w sensie sweterkowata. Noooo, może to, co zostało po wykrojeniu, da się połączyć z innym,
jednokolorowym dresówkowym materiałem.
Kroiło
się paskudnie. Ktoś pomyśli, że paski i to takie ponad centymetrowe, to
można łatwo równo i prosto wyciąć. A guzik prawda ! Ile się namęczyłam,
by złożoną na pół dzianina miała paski dokładnie na sobie położone.
Liczyłam poszczególne paski, szpilkowałam ze sobą kolory, ale coś podpowiadało, że jednak robię
przesunięcie, bo dzianina się naciągała. I tak było !
Szyło
też się trochę topornie, bo niestety, ale stopka owerlockowa musiała
mieć popychany materiał, tzn popychałam go w kierunku igły. Nie
kombinowałam z mniejszym dociskiem stopki, teraz tak myślę, że może by
pomogło...
Wszystkie przekleństwa,
które padły podczas jej zszywania, zrekompensowała mi ona sama. Jest
super. Świetnie leży, jest milutka i w ogóle ! Jak dobrze, że nie
pocięłam, jak pierwotnie planowałam. Po raz kolejny lenistwo popłaca !
:-)
Prezentacja wakacyjna, tradycyjnie, na pergoli, bo już od 10 dni jestem poza domem. Niestety, podczas jedynego słonecznego, ale wietrznego dnia, nie było wystarczająco ciepło, by sukienkę do zdjęcia ubrać i zaprezentować na łonie natury. Ale jak się już pogoda odmieni, a idzie w dobrą stronę, to się pochwalę, bo wieszak nijak nie ukazuje jej prostoty i zarazem urody.
Musicie użyć wyobraźni. Sukienka w sam raz do białych trampek, które oczywiście już do mnie dojechały. ;-) Nawet udało się trafić z czerwonym paskiem na podeszwie. ;-)
Sukienka ma z tyłu bardziej podkrojony dekolt, natomiast z przodu jest krótsza. Ma też, jak widać, zaszewki piersiowe, co wraz z kieszeniami i lekkim taliowaniem, podkreśla sylwetkę i nie powoduje nawet uwidocznienia brzuszka. ;-)
Opłaciło się bawić w dopasowywanie bo wyszła idealnie. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPiękna!!! I adekwatna na wakacje. Paski to klasyka, podobają mi się w wersji czerwonej. Ja mam coś troszkę podobnego na warsztacie, ale z czarnej dresówki bo paski to jeszcze nie mój level :)
OdpowiedzUsuńOooo, podoba mi się! Mam nadzieję, że pogoda do noszenia dopisze, no kiedyś w końcu chyba zrobi się cieplej. Fajnie, że nawet jeśli proces dał w kość, to efekt super :-) A spasowanie pasków na dzianinie to jednak mistrzostwo.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Uwielbiam! Sukienki z kieszeniami to dla mnie wynalazek idealny :) Są najwygodniejsze :)
OdpowiedzUsuń