Wizyta w Ustce była niedługa. Założenie było takie, że nie idę na plażę, ale pochodzę po mieście, pooglądam. Jednak chodzenie z Joszkiem trochę ogranicza, bo nie tyle, że nie wszędzie mogę wejść, co pies staje się atrakcją. Nie stronię od ludzi, ale jednak jest to żywe zwierzę, nie pluszowe, więc jeśli widzę, że już go ludzie męczą, po prostu odchodzę. I w Ustce było bardzo podobnie. Na dodatek durnie opłaciłam miejsce parkingowe, więc również musiałam uwzględnić fakt, że będę musiała podejść do samochodu i opłacić dalej.
Udało się odwiedzić ustecką syrenkę, pochodzić trochę po nabrzeżu, jednak z dojścia do ławeczki Ireny Kwiatkowskiej z przyczyn, co wyżej, musiałam zrezygnować. Dodatkowo zrobiło się bardzo gorąco i duszno.
Ruchoma kładka portowa właśnie zaczęła się przesuwać, otwierając wejście do portu dla wycieczkowca.
Oczywiście zdjęcie z ustecką syrenką i poproszenie jej o spełnienie życzeń. ;-)
Widok w kierunku plaży wschodniej.
Latarnia morska w Ustce, jakże inna od tych, które do tej pory zwiedziłam. Taka, jakby przy okazji budynku mieszkalnego. ;-)
I wspomniana próba pospacerowania promenadą wzdłuż plaży. Niestety, tłum ludzi zaczepiających Joszka zniechęcił. Z wielką przyjemnością porozmawialiśmy z jedną niewidzącą panią i jej rodziną, która dokładnie 'oglądnęła' rękoma psa, bo nie mogła sobie wyobrazić psa takich rozmiarów. Jednak po czasie okazało się, że w Ustce jest wycieczka osób z problemami wzrokowymi i trochę mnie to przeraziło, bo kolejni chcieli też Joszka dotykać.
Ruchoma kładka portowa właśnie zaczęła się przesuwać, otwierając wejście do portu dla wycieczkowca.
Oczywiście zdjęcie z ustecką syrenką i poproszenie jej o spełnienie życzeń. ;-)
Widok w kierunku plaży wschodniej.
Latarnia morska w Ustce, jakże inna od tych, które do tej pory zwiedziłam. Taka, jakby przy okazji budynku mieszkalnego. ;-)
I wspomniana próba pospacerowania promenadą wzdłuż plaży. Niestety, tłum ludzi zaczepiających Joszka zniechęcił. Z wielką przyjemnością porozmawialiśmy z jedną niewidzącą panią i jej rodziną, która dokładnie 'oglądnęła' rękoma psa, bo nie mogła sobie wyobrazić psa takich rozmiarów. Jednak po czasie okazało się, że w Ustce jest wycieczka osób z problemami wzrokowymi i trochę mnie to przeraziło, bo kolejni chcieli też Joszka dotykać.
Nie udało mi się skosztować usteckich lodów (w tej lodziarni przy latarni morskiej), bo nie wiem dlaczego, pani w środku sobie myła podłogę około godziny 14.00 i na dodatek koniecznie chciała płatności gotówką. :(
Może to kolejny powód, by wrócić do Ustki w przyszłym roku ? ;-)
Bardzo mi się podobała zabudowa Ustki. Mają jeszcze sporo do odnowienia, ale to, co już jest zrobione i odnowione, prezentuje się bardzo ładnie.
Moja Ustka! Mieszkam tam od urodzenia z krótszymi i trochę dłuższymi przerwami. Teraz mam trochę dłuższą, bo trzyletnią.
OdpowiedzUsuńZ każdym rokiem staje się coraz ładniejsza i urokliwsza. Dziękuję za zdjęcia, które mi ją przypominają. Pozdrawiam:)))
O, jak mi miło ! :)
UsuńPiękna miejscowość. Pewnie macie dosyć tego morza upierdliwych turystów (i wcale się nie dziwię), ale jakoś musicie się z nami podzielić. :)
Byłam pierwszy raz, wcześniej pogooglałam trochę i widać, że miasto piękniej. ;-)
Pozdrawiam serdecznie i cieszę się, że chociaż na chwilę mogłam Ci przypomnieć to i owo. ;-)